Wróciła i otwiera drzwi

Jej powrót do stolicy Pałuk wywołał nieskrywane zadowolenie w pałuckim środowisku. Wczoraj, poproszony przez "Pomorską" o komentarz, starosta Zbigniew Jaszczuk powiedział: - Pani Cieślewicz bardzo dobrze realizowała się na tym stanowisku. Pod jej kierownictwem biuro świetnie funkcjonowało. Dlatego byłem zbulwersowany, gdy została odsunięta. Teraz nawet trzeba by zaapelować, aby mędrcy polityczni więcej takich numerów nie robili! Bo one tylko szkody robią.

Lidia Cieślewicz pracowała w żnińskim biurze ARiMR od początku, tj. od lipca 2003 roku. Ze stanowiska odsunięto ją w czasie, gdy do władzy w ministerstwie doszła Samoobrona.

- 3 stycznia 2007 roku przeszłam do biura w Inowrocławiu. Zostawiłam w Żninie dziesięciu pracowników. Krótko potem do pracy przyjęto kolejne osiem osób.

Kierownik Cieślewicz tak komentuje pierwszy dzień pracy w stolicy Pałuk: - Jesteśmy zespołem, więc od teraz znów wszystkie drzwi biura są otwarte. Żeby rolnik nie musiał szukać, pukać, zastanawiać się, gdzie ma wejść. Również i moje drzwi są otwarte. Bo ja nie jestem tu u siebie, jestem w pracy, otwarta na potrzeby rolników.

- Co do osób zatrudnionych po moim odejściu... Ja nie wiem, jakie ci nowi ludzie mają wykształcenie, nie byli przeze mnie rekrutowani do pracy. Ale już pierwszego dnia wyznaczyłam konkretne działania. Bo po wyglądzie kompetencji się nie określi.

Jak usłyszeliśmy, Sebastian Kowalik, pełniący dotychczas obowiązki kierownika biura w Żninie, nadal jest pracownikiem tej placówki.

Lidia Cieślewicz w tym roku kończy 50 lat. Ma trzech synów: 26-letniego Piotra, 23-letniego Wojtka i 19-letniego Macieja. Mieszka w Jadownikach Bielskich. Wcześniej pracowała w szkole w Jadownikach Rycerskich, była też prezesem ZNP w Żninie.