Most musiał być na tyle wytrzymałym, aby można było na drugi brzeg rzeki przeprawić po nim cały sprzęt ciężki
(fot. Fot. Monika Smól)
Dowództwo chełmińskiego 3. Pułku Drogowo-Mostowego podejrzewało, że pierwszym celem wroga może stać się most przez Wisłę. W związku z tym padł rozkaz - trzeba zbudować dodatkową przeprawę przez rzekę.
Żołnierze już od trzech dni byli w gotowości bojowej. Łącznie prawie pół tysiąca ludzi,
w tym rezerwiści, otrzymało rozkaz: "Osiągnąć najwyższą gotowość bojową". Wróg czaił się blisko.
O godz. 3 nad ranem żołnierze już nie spali. Na umówiony sygnał ruszyli wozami bojowymi do rejonu ześrodkowania. Na polach Kępy Panieńskiej piach unosił się wysoko, gdy ponad 50 wielotonowych pojazdów i maszyn skierowało się z Grubna nad Wisłę. Punktualnie o godz. 9 padł rozkaz budowania przeprawy.
Nie mogła to być żadna prowizorka, ponieważ przez nią - na drugi brzeg - miał zostać przerzucony sprzęt ciężki: transportery, wozy pancerne, czołgi oraz ludzie. Jednocześnie druga grupa została wydzielona do budowy mostu pozornego na Wiśle, kilka kilometrów niżej w kierunku Nowych Dóbr - tak dla zmyłki wrogich wojsk.
Na wypadek, gdyby żołnierzom zabrakło któregoś z elementów, stworzono plac obróbki mechanicznej drewna, a na górnym odcinku rzeki, w kierunku Starogrodu, utworzono zagrodę przeciwminową.
Wyłapywali miny
- Bo co daje zbudowanie mostu, jeżeli wróg, na górnym odcinku rzeki, wrzuci do wody miny? - podkreślał mjr Krzysztof Lewicki, rzecznik prasowy chełmińskiej jednostki wojskowej. - One dopłyną i wysadzą w powietrze nawet najdoskonalej zrobioną przeprawę. Tymczasem w zagrodzie przeciwminowej są ukryci żołnierze, którzy mają za zadanie wyłapać ewentualne miny.
Budowa 400-metrowej przeprawy w mocno przygrzewającym słońcu była wyczerpującym zadaniem. Mimo to, wszystko szło bardzo sprawnie. Żołnierzy osłaniało jednoosobowo obsługiwane działko kalibru 23 mm. Pływające transportery samobieżne - tak zwane PTS-y na podwoziu gąsienicowym, przeznaczone do przepraw desantowych - wjechały do wody. Wyglądem przypominające wielkie czołgi maszyny napotkały na utrudnienie - niski poziom Wisły. Na szczęście, udało się omijać mielizny.
Wtedy z lądu zaatakował wróg. Żołnierze znajdujący się po drugiej stronie rzeki zostali ostrzelani. Odparli jednak ten atak. Kolejno wystrzeliwane w niebo race informowały nasze wojsko - zarówno to na lądzie, jak i to na wodzie - o bieżącej sytuacji.
W ciągu niespełna czterech godzin żołnierzom udało się zbudować przeprawę desantową: częściowo niskowodną na palach, a częściowo pontonową, podtrzymywaną na kutrach.
Oczywiście, na Chełmno nie napadł żaden wróg, a wszystko, co działo się między innymi na Kępie Panieńskiej, stanowiło element zadania pod kryptonimem "Szmaragd 08". W jego składzie znalazło się ćwiczenie taktyczne "Ametyst 08", czyli właśnie budowanie przeprawy wodnej.
Oni tylko ćwiczyli
- To przede wszystkim ogromne przedsięwzięcie logistyczne - dodaje Krzysztof Lewicki. - Zadaniem dowództwa jest dopilnować, aby wszystkie elementy były wykonane przez żołnierzy bez zarzutu.
- Ćwiczenie zostało wykonane wzorcowo, bez ozdobników i kolorowania, czyli tak - jak rzeczywiście byłoby w przypadku konfliktu zbrojnego - podkreśla mjr Marek Chmiel, rzecznik prasowy dowódcy Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy. - Prowadzone ćwiczenia instruktażowo-metodyczne są jedną z najskuteczniejszych form metodycznego przygotowania kadry do realizacji procesu szkolenia. Istotą jego było przygotowanie dowódców, bezpośrednich podwładnych gen. bryg. Zygmunta Duleby - dowódcy POW, do prowadzenia ćwiczeń taktyczno-specjalistycznych z wojskami w roli kierownika.
Sposoby organizowania i metody prowadzenia szkolenia, ustalone podczas ćwiczeń w Chełmnie, będą obowiązywały w Pomorskim Okręgu Wojskowym do czasu następnego szkolenia. A to zaplanowano na połowę przyszłego roku.
- Dokumentacja wypracowana do ćwiczenia stanowić będzie podstawę do przygotowania i prowadzenia ćwiczeń instruktażowo-metodycznych na wszelkich szczeblach dowodzenia - dodaje mjr Chmiel.
Kierownikiem ćwiczenia "Szmaragd 08" był gen. bryg. Zygmunt Duleba, natomiast ćwiczenia "Ametyst 08" - płk. Władysław Zdanowski - dowódca chełmińskiej jednostki.
O chełmińskim pułku
Budowa przeprawy desantowej przez Wisłę - częściowo niskowodnej na palach, po części pontonowej, podtrzymywanej na kutrach - szła bardzo szybko
(fot. Fot. Monika Smól)
3. Włocławski Pułk Drogowo-Mostowy z Chełmna jest ostatnim w Polsce o tym profilu. Jego dowódcą jest płk Władysław Zdanowski. Żołnierze zespołów drogowych mają do dyspozycji sprzęt ciężki. Wyspecjalizowani są w budowie niskowodnych mostów, potrafią zbić pale i elementy metalowe, realizowali już zadania związane z budową wiaduktów, eskapad, mostów i przepustów. Wojsko ma dużo sprzętu drogowego, który na co dzień w większości jest niewykorzystywany, bowiem bez odgórnych rozkazów nie można go ruszyć. Ma służyć wojsku na wypadek wojny. W parku maszyn znajduje się ponad 100 maszyn: spycharki gąsienicowe i szybkobieżne ciężkie zgarniarki i równiarki samojezdne, koparki, transportery pływające gąsienicowe, traki ciężkie, wywrotki, samochody średniej i dużej ładowności.
W Chełmnie stacjonuje również jeden z dwóch w województwie, patrol saperski, który zajmuje się rozminowaniem terenu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Andrzej Piaseczny przeszedł operację? Wygląda na to, że chciał ukryć opatrunki...
- Kim jest córka Kowalewskiego? Gabriela idzie w ślady rodziców. Będzie wielką gwiazdą?
- Nowe wieści o tajemniczym ojcu dziecka Tomaszewskiej. Wygadała się bliska osoba
- Wszyscy patrzyli na wyeksponowane krągłości Romanowskiej. Projektant gwiazd ocenia