Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkiemu winne... pieniądze

Iwona Woźniak
- To boli, że ktoś psuje nam opinię. A ja nie mam nic do ukrycia - mówi rozżalonym głosem prezes Spółdzielni Lokatorsko - Własnościowej "Złotniki".

     - Jestem często u rodziny w Złotnikach i krew mnie zalewa, jak siostra bez przerwy płacze, bo nie ma czym za mieszkanie płacić, a tu jeszcze trzeba coś na życie zostawić - napisał do nas jeden z Czytelników.
     Jak twierdzi, porównywał stawki opłat w żnińskiej spółdzielni i w Złotnikach i uznał, że opłaty w tych ostatnich są zdecydowanie za wysokie. - A przecież żnińska spółdzielnia obsługuje o wiele więcej osób! Kolejna sprawa - administracji. Dlaczego w Złotnikach są aż 3 księgowe? Jak długo jeszcze biedni ludzie będą utrzymywać armię zatrudnionych w Złotnikach? Przecież biorą za swoją pracę niemałe pieniądze - pyta Czytelnik "Gazety".
     Zarzuty nie na miejscu?
     
Postanowiliśmy sprawdzić, czy inni mieszkańcy Złotnik są równie rozżaleni. Bardzo trzeźwo potraktowała temat pani Zofia. Jak stwierdziła, nie ma sensu bezpodstawnie nikogo oceniać, dopóki nie odbędzie się zebranie mieszkańców z przedstawicielami spółdzielni.
     - Podobnie z kwestią zatrudnienia. Jeżeli ktoś oskarża, że zatrudnianie trzech księgowych jest przesadą, musi najpierw znać zakresy obowiązków tych pań. W przeciwnym razie zarzuty są nie na miejscu. Chociaż nie ukrywam, że pod wpływem nacisków mieszkańców dzieją się rozmaite historie. W jednej z pałuckich miejscowości prezes spółdzielni był tak atakowany, że chcąc nie chcąc, musiał pozbawić etatu swoją żonę. I atmosfera się uzdrowiła - dodała rozmówczyni.
     Z kolei Zofia Pochylska - sołtys wsi uważa, że zarzuty kierowane pod adresem spółdzielni w Złotnikach są zwykłą złośliwością. - A swoją drogą - każdy ma prawo się wypowiedzieć. Przecież bloki mają przedstawicieli. Wystarczy się spotkać. Zebrania służą wyjaśnianiu wszelkich wątpliwości - skomentowała sołtys.
     Nic do ukrycia
     
Podobne zdanie w kwestii zarzutów pod adresem spółdzielni w Złotnikach ma jej prezes. - Jest we wsi grupka osób, która uważa, że dobrze by się stało, gdyby ta spółdzielnia się rozpadła. Dla mnie to niepojęte. Wygląda na to, że ktoś ma jakieś chore ambicje i uważa, że lepiej będzie się czuł, jak coś zniszczy. Jednocześnie o funkcjonowaniu spółdzielni ma blade pojęcie - powiedział prezes Bosacki.
     Nie ukrywa, że boli go, gdy ktoś psuje mu bez przerwy opinię. - A ja nie mam przed tymi ludźmi nic do ukrycia! W tej spółdzielni nikt nie kradnie! Jeśli ktoś tak uważa, niech postawi mnie przed sądem. Tylko ten ostatni może orzekać o winie, jeśli taka w ogóle jest - dodaje rozżalony.
     Mamy szansę, aby trwać
     
Jak twierdzi, problem tkwi w ciągłym ubożeniu społeczeństwa. - Dla ludzi w Złotnikach zapłata 250 złotych jest wielkim problemem. A przecież w wielu innych miejscowościach za podobny metraż płaci się znacznie więcej. I tak dobrze, że sporo rodzin ma dodatki mieszkaniowe. Aż się boję, co by się stało, gdyby rząd ludziom te dodatki zabrał. Spółdzielnia przeżyłaby klęskę. Póki co jednak mamy szansę, aby trwać dalej. A kwestia zatrudnienia? Te kwoty, które zarabiają wytykane księgowe albo palacze to są śmieszne pieniądze. Nasz główny koszt to opał i raczej od tego wiele zależy. W tym momencie mógłbym być złośliwy i powiedzieć, że jeżeli wspólnota mieszkaniowa nie chce, wcale nie musi kupować od nas ciepła. Może wówczas ktoś przekonałby się, że my i tak sprzedajemy go po kosztach - powiedział prezes Bosacki.
     Komputer - marzenie
     
- Nie łamię przepisów kodeksu pracy, zatrudnienie znajduje tutaj tyle osób, ile to jest konieczne. Są trzy księgowe - to prawda. Z drugiej strony nasza spółdzielnia nie ma nawet komputera. Mamy za to rozsypujące się biurka i starą maszynę do pisania. Zakup komputera to marzenie. Łącznie z oprogramowaniem to kwota około 10 tysięcy złotych. Kolejna sprawa - nikt nie powinien mieć żalu co do wysokości stawek za wodę, ścieki, c. o. Są o wiele niższe w porównaniu z opłatami w Żninie. Przecież można to sprawdzić - opowiada prezes spółdzielni w Złotnikach.
     Jego żal jest tym większy, gdy uświadomi sobie, że w grudniu ubiegłego roku, najcięższym od 20 lat, nikt nie narzekał na brak ciepłej wody i zimne kaloryfery.
     - Wywiązujemy się ze wszystkiego. Zresztą w lutym planowane są zebrania z przedstawicielami wspólnot mieszkaniowych. Mam obowiązek rozliczenia się z pieniędzy na fundusz remontowy i oczywiście zrobię to. Niepojęte jednak dla mnie pozostaje, dlaczego sfrustrowani brakiem pieniędzy próbują zrobić z nas złodziei? - dodał prezes spółdzielni w Złotnikach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska