Z widokiem na pieniądze

Co wchodzi w grę?

Informację o tym, że miasto jednak przekaże 70 tys. zł na remont "Sokolni" wprowadziła nas w zdziwienie. Półtora miesiąca temu, gdy po raz pierwszy o tym pisaliśmy, sytuacja wydawała się patowa. Wówczas to dowiedzieliśmy się, że miasto zgodnie z prawem może przekazać pieniądze towarzystwu dopiero po zakończeniu inwestycji. "Sokół" musiałby najpierw wyłożyć pieniądze. - _A my nie mamy ani złotówki - _żalił się wtedy Edmund Dombrowski, prezes "Sokoła". - _My pracujemy społecznie. Nie stać nas na to. Nie możemy też wziąć kredytu, gdyż nie mielibyśmy z czego go spłacać. _Liczył na to, że miasto zrealizuje tę inwestycję w całości, bez udziału "Sokoła". Ratusz tłumaczył, że taka możliwość nie wchodzi w grę.

Chwilowe szczęście

Gdy otrzymaliśmy informację o przygotowywanej umowie o dotację, skontaktowaliśmy się z prezesem "Sokoła". - _Coś się zmieniło? - _pytamy. - _Tak. To miasto podpisze umowę z firmą, która będzie realizowała inwestycję. Ratusz wziął tę inwestycję na siebie - _mówi z zadowoleniem Dombrowski. Skontaktowaliśmy się z ratuszem. Tam nic nie wiedzieli na temat podpisywania umów z jakąkolwiek firmą. - _To jakieś nieporozumienie. Zgodnie z prawem umowę z firmą będzie musiało podpisać stowarzyszenie. My przekażemy pieniądze dopiero po zakończeniu inwestycji. Nic w tej sprawie się nie zmieniło - _tłumaczy Monika Dąbrowska, rzecznik prasowy ratusza. Proponuje, by "Sokół" umówił się z firmą, że zapłaci jej po odebraniu wszelkich prac w "Sokolni". Dodaje, że jeżeli ratusz nie będzie miał żadnych uwag do końcowego rozliczenia, dotacja zostanie przekazana.