_Przy premierach autorów jak Dostojewski, granych już na dziesiątkach scen, nasuwa się pytanie - po co? Toruńska adaptacja "Zbrodni i kary" nie daje widzowi jasnej odpowiedzi. Bo przecież pytania z dzieła Dostojewskiego powinny uderzać, wstrząsać - a w Toruniu było niestety bez większych emocji...
Niestety, bo zarówno scenografia Aleksandry Semenowicz, jak i muzyka Piotra Salabera zbudowały mocne ramy mrocznego, ponurego świata "miasta szatana" - Petresburga, w którym Rodion Raskolnikow tworzył swe teorie o ludziach nadzwyczajnych i zwyczajnych, a potem siekierą zamordował dwie staruszki.
Sam wstęp, gdzie On i Ona - ubrane w ciemne płaszcze i kapelusze, skryte w półmroku postaci kobiety i mężczyzny , w półmroku opisują zbrodnie jest niestety bardziej poruszający niż cała dalsza opowieść. Za dużo jest skoków tempa, by napięcie po prostu nie zaczęło uciekać.
W spektaklu błyszczy Marek Milczarczyk. Jego Porfiry przypomina momentami... porucznika Columbo, ale scena, gdzie w ciszy i spokoju łamie podczas rozmowy Raskolnikowa jest bardzo mocna. I w zasadzie właśnie w chwilach, gdy spotykali się ze sobą Porfiry i Raskolnikow można było mówić o emocjach. Porfiry jest śmieszny, ale jednocześnie jest bardzo groźny. I chyba jako jedyny jest po prostu szczery.
Raskolnikow w wykonaniu Filipa Frątczaka przekonywujący jest, kiedy nie krzyczy. Kiedy zaś stara się za bardzo pokazać rozrywające go emocje, walki sumienia i przemysleń, to zaczyna "grać żyłą" i czerwienieje na twarzy. Właśnie jego spokojne dialogi z Porfirym są najmocniejszymi momentami spektaklu. Na zupełnie przeciwnym biegunie zaś są sceny gdy Raskolnikow spotyka się z matką. Tu "emocje" - czyli żyły, krzyk i wielkie oczy - są w bardzo wielkim nadmiarze. Tylko jakoś niestety nie poruszają.
Kiedy zaś Raskolnikow spotyka się z Sonią - Matyldą Podfilipską, to znów niestety dominuje "żyła". Szkoda, bo stara się ona w sposób bardzo ciekawy zbudować postać dziewczyny znajdującej się co prawda zupełnie na dnie, ale zupełni nie zabrudzonej tym wszystkim, co się wokół niej dzieje - jej postać "lśni" w mrocznym świecie Dostojewskiego.
Andrzej Bubień jest zakochany w rosyjskiej literaturze. Miłość wpływa niestety na postrzeganie rzeczywistości. Być może czytająć zupełnie "na zimno" Dostojewskiego udałoby się zrobić spektakl który wstrząsnąłby widzami?
**_n
Fiodor Dostojewski "Zbrodnia i kara", Reżyseria i adaptacja - Andrzej Bubień, scenografia - Aleksandra Semenowicz, muzyka - Piotr Salaber, występują - Filip Frątczak (Rodion Raskolnikow), Marek Milczarczyk (Porfiry Pietrowicz), Matylda Podfilipska (Sonia), Ewa Pietras (Ona), Dariusz Bereski (On).
SZYMON KIŻUK
Fot. AUTOR **
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak żyje po zwolnieniu z TVP. Dawno niewidziana Nowakowska przyłapana na mieście!
- Cichopek i Kurzajewski rozprawiają o... narcyzach! Myślą, jak podać ich do sądu
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat