Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast radości - dramat! Szpital w Grudziądzu nie płaci za błąd przy porodzie

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Maciej Hoppe, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu. Czekamy na jego odpowiedź w tej bolesnej sprawie.
Maciej Hoppe, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu. Czekamy na jego odpowiedź w tej bolesnej sprawie. Polska Press
Wskutek błędu przy porodzie 12-letnia Monika jest dziś głęboko upośledzona. Prawomocnym od pięciu miesięcy wyrokiem sądu Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu winien jej matce zapłacić 1,7 mln zł (solidarnie z ubezpieczycielem). Ale nie płaci. Tymczasem rodzinę dziecka dotknął kolejny dramat.

Zobacz wideo: Jak zmieniły się tendencje zakupowe w czasie pandemii?

O tym wyroku i przyznanej przez Sąd Okręgowy w Toruniu rekordowej kwocie odszkodowania za błąd przy porodzie już pisaliśmy. Zresztą, sprawa stała się głośna w całym kraju, bo dała nadzieję innym rodzicom niepełnosprawnych dzieci. Oczywiście, najbardziej ucieszyła rodziców 12-letniej dziś Moniki - dziewczynki głęboko upośledzonej od urodzenia z podbrodnickiej wsi. Jest taką, bo lekarze przy porodzie nie wykonali cesarskiego cięcia, zaniedbali też KTG.

Dramat w brodnickiej porodówce: Rodzina zgodziła się spłatę w ratach, czy się doczeka?

Proces trwał 6 lat. Wyrok zapadł w styczniu 2021 roku i jest już prawomocny. Poród i błędy miały miejsce w roku 2009. Wówczas brodnicka porodówka była częścią szpitala w Grudziądzu (lecznica w Brodnicy jest placówką samodzielną od 2013 roku). Stąd wyrok nakazujący zapłatę - solidarnie - Regionalnemu Szpitalowi Specjalistycznemu im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu i jego ubezpieczycielowi PZU SA.

Orzeczeniem sądu wypłacić należy: 1 mln zł zadośćuczynienia z odsetkami od 2015 roku, 312 tys. zł tak zwanej renty skapitalizowanej, czyli kosztów opieki nad dzieckiem w minionych latach (znów z odsetkami), po 5540 zł co miesiąc renty, wyrównanie renty za okresy minione, ponad 23 tys. zł zwrotu części kosztów procesowych. W sumie daje to wspomniane 1,7 mln zł.

Po upublicznieniu wyroku, Izabela Hirsch Lewandowska, rzeczniczka szpitala w Grudziądzu zapewniała w mediach, że lecznica całe odszkodowanie zapłaci. Niestety, do dziś tak się nie stało. Placówka zapłaciła z całej sumy tylko 50 tys. zł i... tyle.

-Z uwagi na trudną sytuacje finansową lecznicy rodzina zgodziła się na spłatę należności w 10 ratach, choć wyrok tego nie przewiduje. 12 marca, w imieniu szpitala, do negocjacji przystąpiła prawniczka reprezentująca lecznicę. Efektem miało być przedłożenie wiążącego, pisemnego harmonogramu realizacji wyroku. Do dziś nawet tego brak - podkreśla Małgorzata Klemczak z kancelarii KMK Progres, zajmującej się sprawą wraz z adwokat Alicją Kempą.

Ta pani adwokat 10 kwietnia wystąpiła do Macieja Hoppe, dyrektora szpitala z pismem (kolejnym) w sprawie. Nic to nie dało. Tymczasem rodzinę niepełnosprawnej Moniki dotknął kolejny dramat...

Trwa głosowanie...

Ceny warzyw i owców są zbyt wysokie?

"Szpital w Grudziądzu unika wykonania wyroku sądu"

Bardzo poważna choroba dotknęła jednego z rodziców Moniki. Proces walki o zdrowie i życie nie jest prosty. Nie trzeba tłumaczyć, że skoro całodobowej opieki wymaga upośledzona dziewczynka, to choroba opiekuna oznacza dramat do kwadratu. W takiej sytuacji wypłata odszkodowania - przynajmniej ratami - ratowałaby już zdrowie dwóch osób. Kosztują przecież: leczenie, rehabilitacja, pielegnacja, dojazdy, sprzęty etc.

- Unikanie wykonania wyroku sądu przez szpital w Grudziądzu jest dla nas niezrozumiałe i nieludzkie. Rozumiemy położenie tej covidowej lecznicy, ale za pacjentami chorymi na koronawirusa idą przecież państwowe pieniądze. Nie można tym tłumaczyć unikania wypłaty odszkodowania i nierealizowania prawomocnego wyroku sadu - podkreśla Małgorzata Klemczak.

"Nowości" zapytanie w tej bolesnej sprawie skierowały drogą mailową w środę rano, 12 maja. Adresowaliśmy je do dyrektora szpitala i rzeczniczki. Dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi. 13 maja, pod koniec dnia pracy, rzeczniczka lecznicy nie odbierała od nas służbowej komórki. Gdy tylko placówka odpowie, informacje opublikujemy na łamach.

Lecznica z Grudziądza jedną z najbardziej zadłużonych placówek w Polsce

Pełnomocniczki prawne rodziny Moniki podejrzewają, że Regionalny Szpital Specjalistyczny w Grudziądzu wręcz liczy na to, że wobec braku zapłaty sprawa skierowana zostanie na drogę egzekucji komorniczej. A wtedy upośledzona dziewczynka stanie w długiej kolejce wierzycieli, którzy chcą odzyskać pieniądze od lecznicy. Przypomnijmy, że ta w Grudziądzu należy do najbardziej zadłużonych w Polsce.

WAŻNE:

Monika ma dziś 12 lat. Przyszła na świat w sierpniu 2009 roku na porodówce w Brodnicy. Jak ustalił Sąd Okręgowy w Toruniu w oparcie o opinie biegłych (kluczowa była ekspertyza tych z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie), zeznania licznych świadków i dokumentację, lekarze w Brodnicy popełnili kilka błędów. Ciąża mamy Moniki przebiegała wzorowo. Nie było podejrzeń wad rozwojowych płodu. Wbrew późniejszym twierdzeniom medyków pacjentka nie miała też infekcji dróg moczowych.

Przyjęta na porodówkę kobieta była w stanie, który kwalifikował ją do wykonania carskiego cięcia. Nie zrobiono tego mimo małowodzia, ryzyka niedotleniania płodu, sączących się zielonych wód płodowych, aspiracji smółki. Naturalny poród stymulowano oksytocyną. Przez ten czas zaniedbano monitorowania stanu płodu ciągłym zapisem KTG. Skutek? Po kilku godzinach pacjentka urodziła dziewczynkę w stanie głębokiego niedotleniania. Dziecko dostało 1 punkt w skali Apgar i musiało być przewożone do specjalistycznej placówki leczniczej.

Monika dotknięta jest czterokończynowym porażeniem spastycznym, padaczką i głęboką niepełnosprawnością intelektualną. Ma uszkodzony system nerwowy i wzrok. Wymaga i wymagać będzie już do końca życia całodobowej opieki. Nie siada, nie mówi, nie załatwia sama potrzeb fizjologicznych; trzeba ją karmić, myć, ubierać, pampersować. Wymaga specjalistycznego leczenia oraz rehabilitacji. Co jasne, opieka nad takim dzieckiem zmieniła też na zawsze życie całej rodziny.

PS Imię dziewczynki zostało w tekście zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zamiast radości - dramat! Szpital w Grudziądzu nie płaci za błąd przy porodzie - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska