Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znaleźć własny kąt

Katarzyna Fus
Od siedmiu lat jest bezdomna. Kiedy rodzice dowiedzieli się , że ma urodzić dziecko, bili ją i upokarzali. W końcu wyrzucili z niemowlęciem na bruk.

Kamila Grudzińska została sama z dzieckiem, bez pieniędzy i dachu nad głową, tuła się po regionie z kąta w kąt. Ojciec dziecka nie chciał, aby urodziła. Dawał pieniądze na zabieg, ale Kamila postanowiła mieć dziecko. Choćby za cenę własnego szczęścia i bezpieczeństwa. Mimo że jest wyczerpana i nadal bez meldunku, swojej decyzji nie żałuje. Wciąż wierzy, że los się do niej uśmiechnie, że jeszcze nie wszystko stracone.
Wszystko zaczęło się od niechcianej przez rodziców ciąży. Wcześniej też ją traktowali nieludzko: nieraz poczuła na sobie mocną ojcowską pięść. A jak nie pięść to inne przedmioty, co akurat było pod ręką. Kiedy jednak urodziła postanowiła się postawić i bronić swego dziecka, została wypchnięta wręcz z rodzinnego domu. Najgorsze było jednak to, że rodzice ją wymeldowali. Od tego czasu wraz z synkiem, Michałem, jest bezdomna.
Z dala od rodzinnego domu
Początkowo pomogli jej znajomi. Później był Caritas, schronisko PCK. Nie mogła jednak długo tam wytrzymać. - To było jak przechowalnia niepotrzebnych ludzi. Wciąż myślałam, jakby zacząć normalnie żyć. Tam tego zrobić się nie dało. Próbowałam więc sama się ratować.
Kamila dała ogłoszenie, że zajmie się starszą osobą w zamian za dach nad głową. Wyjechała z Torunia. Przez jakiś czas żyła więc u pani, która z początku miła i uprzejma, kazała sobie oddawać wszystkie pieniądze. Zaczęła być też wulgarna wobec jej małego dziecka. Kamila na to pozwolić nie mogła. Potem trafiła do zakładu opieki pomocy społecznej, gdzie także ciężko pracowała. Harowała od świtu do nocy, ale i tam komuś przeszkadzała. Kolejny przystanek zaliczyła w jakiejś wsi. Bardzo szybko okazało się, że pani domu szuka nie opiekunki, ale synowej. Uciekła. Bez pieniędzy na bilet, bez szans na normalny dom dla Michałka, bez cienia nadziei na przyszłość.
Michał skoczy za mamą w ogień
Dziś Michał ma siedem lat, właśnie rozpoczął szkołę. Jest nieco zgaszony, zamknięty w sobie, ale hardy. Za swoja matką skoczyłby w ogień. Jest jeszcze mały, nie wszystko rozumie, ale jakby intuicyjnie wie, że razem dadzą sobie radę. Często podnosi matkę na duchu. Kamila zaś wciąż stara się o dom dla niego.
- Gdyby nie mój syn, nie wiem jakbym to przeżyła. Dawno bym się załamała. Wszystko, co robię, robię dla niego. Nie wyobrażam sobie życia bez Michałka. Jestem gotowa poświęcić swoje życie dla syna. Płaczę po nocach, bo ciągle boję się o to, co będzie jutro, pojutrze...
Kamila nie chce wiele. Chciałaby po prostu mieć stały meldunek, kąt dla niej i dla syna oraz stałą pracę. Ma jednak wrażenie, że wokół niej jest jakaś niewidoczna bariera, która sprawia, że tkwi w błędnym kole, z którego nie sposób wyjść.
Nie ma meldunku, bez meldunku nikt nie chce jej zatrudnić na stałe. Bez stałych dochodów, nie ma szans na mieszkanie socjalne. A na mieszkanie z ZGM może poczekać jeszcze z parę lat. Potrzebujących jest o wiele więcej niż zasób lokali.
Kto wyciągnie pomocną dłoń
W Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie Kamila już była. Chcą jej pomóc, bo sprawę znają. Dyrektor ośrodka, Hanna Moczyńska, twierdzi, że mają programy dla bezdomnych. - Pani Kamila musi do nas się zgłosić i podpisać kontrakt - mówi dyrektor MOPR.
- Jeżeli będzie chciała, to możemy opracować dla niej indywidualny program wychodzenia z bezdomności. Prawda jest jednak taka, że na 10 osób podpisujących taki program tylko dwóm osobom udaje się rozpocząć normalne życie. Potrzeba dużo determinacji i samozaparcia. Jest to bowiem kilkuletnia współpraca. Nie wystarczy chcieć, trzeba nad sobą dużo pracować. W zamian dajemy konkretną pomoc - przekonuje Hanna Moczyńska.
Być może MOPR znajdzie jakiś lokal dla KamilIi i Michałka, choć z tym akurat może być ciężko. Kamila liczy, że ktoś życzliwy zainteresuje się jej losem, bo od rodziny nie ma wsparcia. Instytucje pomagają, ale wsparcia psychicznego i miłości nie zastąpią.
Nazwiska bohaterki zmienione
Każdy, kto chciałby wesprzeć Kamilę i Michałka, choćby parą butów lub paczką makaronu prosimy o kontakt z redakcją pod numer 056-61-999-10

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska