Działacze związków zawodowych, od momentu ogłoszenia upadłości "Stomilu" liczyli się wprawdzie z nieuchronną perspektywą zwolnień w spółkach, powstałych na "gruzach" do niedawna największego grudziądzkiego zakładu pracy. Są jednak przekonani, że dla części zredukowanych pracowników istniałaby możliwość ponownego zatrudnienia na nowych warunkach. W rachubę wchodziłaby m. in. umowy o pracę na czas określony.
W sobotę, przewodnicząca grudziądzkiego Podregionu NSZZ "Solidarność" Renata Kucharska poinformowała "Gazetę", że Komisja Zakładowa "Solidarności" w "Stomilu" podejmie w tym tygodniu intensywne działania zmierzające do ponownego zatrudnienia w spółkach chociaż części zwalnianej załogi. - Liczę na pozytywny skutek rozmów naszych przedstawicieli z syndykiem stomilowskiej masy upadłościowej. Do tej pory bowiem dobrze układała się współpraca związkowców z syndykiem.
Jeszcze w połowie lat osiemdziesiątych GZPG "Stomil" zatrudniały ponad 8 tysięcy osób. Był to największy w Grudziądzu i jeden z największych w regionie zakładów pracy. Na skutek utraty rynku zbytu na Wschodzie i drastycznym spadkiem zamówień od wojska, od początku lat 90. "Stomil" zaczął borykać się z kryzysem. Nie pomógł podział ogromnego zakładu na spółki podlegające "Stomilowi". W ubiegłym roku sąd ogłosił jego upadłość.
Do sytuacji w grudziądzkim "Stomilu" powrócimy.
