Jeszcze przed wojną, w mleczarni wyrabiano masło i kazeinę. Po wojnie w Konojadach był już tylko punkt skupu. Przyjeżdżali rolnicy
dzwoniły kany
rozlewano mleko do zbiorników. Tak, w największym skrócie, wyglądała przeszłość.
Roman Wilary, niegdyś pracownik branży mleczarskiej, zaczął powoli i rozsądnie. Bez gwałtownych ruchów inwestycyjnych.
Bez szumnych zapowiedzi realizował swoje - utwardził plac, zbudował garaże (z myślą o zakupie większej ilości samochodów), zmodernizował budynek zlewni, zaprosił do współpracy rolników. Skupuje od nich mleko i sprzedaje dalej. Cysterny z mlekiem biorą kurs na Wysokie Mazowieckie, do "Mlekovity" - to najważniejszy partner - ale też jadą do Kwidzyna, Pasłęka, czasami do Lubawy, albo najbliżej, do "Agrocomexu" w Jabłonowie Pomorskim, kilka kilometrów zaledwie.
Od dwóch lat do firmy dołączył hurtownię w Biskupcu. Tam rolnicy mogą kupić rozmaite artykuły do produkcji rolnej, od gwoździ po pasze, dojarki. Łącznie ponad 3200 pozycji. Jest jeszcze specjalna okazja, dla stałych klientów - mogą kupić na dobrych warunkach, godząc się na bezgotówkowe rozliczenie.
Obecnie odbiera mleko
od 560 rolników
w powiatach brodnickim, nowomiejskim, golubsko-dobrzyńskim, wąbrzeskim, iławskim, grudziądzkim. Płaci na czas. Dziesiątego dnia miesiąca jest zawsze mleczne święto. Gotówka wędruje na konto.
Teren obsługuje dziewięciu kierowców. Obecny poziom sprzedaży, jakość usług, firma osiągnęła pracując w rytmie jednostajnie przyspieszonym.
W trybie zwyczajnym natomiast pracowała komisja kontroli certyfikacji HACCP, której wniosek był przejrzysty, satysfakcjonujący właściciela.
Przyczyniła się niewątpliwie do tego dr Małgorzata Miodyńska z Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej. Jej kontrole były bezwzględne i rzetelne, zmuszały pracowników firmy "BO-RO" do przyjęcia takich norm, które gwarantują wysoki standard, możliwość rywalizacji na rynku jakością wyrobów i jakością zarządzania.
- Początkowo byłem nawet zły, dziś dziękuję jej za ten stały nacisk i upór. Opłaciło się - mówi Roman Wilary.
Opłaca się nadal, bo wzrósł prestiż firmy - obecność firmy na tegorocznej liście "Złotej Setki Pomorza i Kujaw Gazety Pomorskiej" oraz ostatnia nagroda, będąca konsekwencją pierwszej - HIT Pomorza i Kujaw za organizację, zarządzanie, jakość pracy i wyrobów.
Mleko skupowane przez "BO-RO" oceniane jest w kilku klasach. Najważniejsza klasa extra - to 85 proc. w pierwszej jest - 13 proc., reszta to mleko pozaklasowe. Wynik bardzo dobry. Z kilkoma rolnikami "BO-RO" zamierza się rozstać. Nie chce, nawet 2 proc. mleka poza klasą. Ma być
tylko ekstraklasa!
- Gdy dziś spoglądam w przeszłość oceniam, że pośpiech nie jest sprzymierzeńcem inwestorów. Nam udało się uniknąć takich problemów jakie były w Ostrowitem czy Bobrowie. W branży mleczarskiej jako pierwsi w powiecie brodnickim uzyskaliśmy HACCP, mamy dobre podstawy finansowe i dobrych rolników. Oni też zapracowali na ten sukces w krótkiej, bo dziesięcioletniej historii firmy - mówi jej szef.
