Zazwyczaj dostrzegane są negatywne skutki emigracji zarobkowej Polaków. Wedle różnych szacunków po wejściu Polski do Unii Europejskiej z kraju wyjechało od 1 do 2 mln ludzi. Najwięcej postanowiło poprawić swój los w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Ocenia się, że z gminy Nowe, liczącej 10850 mieszkańców wyjechało około 400 osób. Na pierwszy rzut oka wydaje, że nie może mieć to większego znaczenia dla życia gminy. Jednak po dokładniejszej analizie okazuje się, że jest to problem, nad którym nie sposób przejść do porządku dziennego. Przy założeniu, że praca na Zachodzie najczęściej kusi osoby w wieku 20-30 lat na jaw wychodzi, że gminie mogła ubyć jedna piąta osób w tej grupie wiekowej. Z rejestru ludności wynika, że liczba urodzonych w latach 1977-87 wynosi 2081 osób (1024 kobiety i 1075 mężczyzn). Przy takim zestawieniu 400 emigrantów robi wrażenie. - Myślę, że w najbliższym czasie na wyjazd będą się decydować kolejni, chociaż nie będzie się to odbywać już tak masowo jak jeszcze dwa, trzy lata temu - stwierdza radny Sławomir Jopek. - Ci, którym udało się urządzić ściągają swoich znajomych, krewnych. W niektórych angielskich miastach ludzie z Nowego wynajmują wspólnie duże domy.
Chcą się budować
Mimo zarobków, nieporównywalnie wyższych o tych oferowanych na polskim rynku, wielu z pewnością za jakiś czas wróci do rodzinnego miasta. - O czym może świadczyć chociażby wzrost cen nieruchomości - zauważ Stanisław Butyński, burmistrz Nowego - Ci, którym udało się już zarobić większe pieniądze inwestują w mieszkania i działki budowlane. O strumieniu funtów i euro świadczy chociażby to, co się stało na osiedlu Jana Pawła II. Bardzo długo kompletnie nikt nie interesował się tymi terenami. W ciągu dwóch lat sprzedaliśmy 36 działek. Sądzę, że pozytywnych skutków będzie więcej.
Znikające pierwszaki
Póki co wiele rodzin musi znosić trudy rozłąki licząc, że kiedyś uda się nadrobić ten stracony czas. Brak mamy lub taty najbardziej odczuwają dzieci. Ile jest takich emigracyjnych półsierot? - Nie umiem odpowiedzieć - mówi Wacława Gełdon, dyrektor Szkoły Podstawowej w Nowem. - Do rej pory nie było potrzeby sporządzania podobnych statystyk, chociaż problem nie jest nam obcy. Aby uniknąć kłopotów przynajmniej raz w roku informujemy rodziców, że w przypadku dłużej nieobecności w Polsce należy sporządzić u notariusza przekazania prawnej opieki nad dzieckiem. Brak opiekuna prawnego w sytuacji gdy uczeń ulega np. wypadkowi jest wielkim kłopotem.
O tym jak wiele osób postanowiło poszukać lepszego życia za granicą obrazują też "braki" wśród pierwszoklasistów. - Co roku poszukujemy dzieci, które nie realizują obowiązku edukacji - wyjaśnia dyrektora szkoły. - Dość często okazuje się, że rodzina wyjechała i nigdzie nie zgłosiła tego faktu.