Pan Kazimierz z Tuczna przez 40 lat pracował w miejscowej cukrowni, należącej do Krajowej Spółki Cukrowej. Został też jej udziałowcem. - Tak jak inni pracownicy i plantatorzy buraków cukrowych dostałem akcje - 15 tysięcy - mówi.
Żałuje, że nie sprzedał za grosze
Już kilka razy na Kujawy i Pomorze przyjeżdżała firma "Inwestor" - ostatni raz w grudniu zeszłego roku. Skupowała akcje KSC. Spółka apelowała wtedy do swoich pracowników i plantatorów, by ich nie sprzedawali.
- To fakt, że można było dostać za nie śmieszne pieniądze - zaledwie 40 groszy za jedną akcję, ale żałuję, że ich nie sprzedałem. Wielu moich kolegów tak zrobiło i przynajmniej coś z tego mieli. A ja nie - przyznaje pan Kazimierz. - Cukrownia w Tucznie została wygaszona, "Polski Cukier" nie wszedł na giełdę. Nie wiem, czy i ile są warte moje akcje. Chyba jedyne, co mi pozostało, to wytapetować nimi dom - żali się.
Giełda w rękach skarbu
Łukasz Wróblewski, rzecznik prasowy Krajowej Spółki Cukrowej tłumaczy, że właścicielem koncernu jest skarb państwa. - I to on, a nie nasz zarząd podejmuje decyzje w sprawie akcji, czy wejścia "Polskiego Cukru" na giełdę. My nie mamy na to żadnego wpływu - podkreśla rzecznik.
Dodaje też, że w planach poprzedniego rządu było dalsze prywatyzowanie spółki w drodze oferty niepublicznej, czyli sprzedaż kolejnych akcji wyłącznie pracownikom i plantatorom. - Na razie nie wiemy, jakie plany pod tym względem ma obecna ekipa rządząca - wyjaśnia.
Chce być mocniejsza
KSC przyznaje, że skoro akcje nie są notowane na giełdzie, nie można oszacować ich wartości rynkowej. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że wartość nominalna jednej akcji wynosi 1 zł, natomiast wartość księgowa 1,63 zł - tłumaczy Wróblewski.
Takie wyjaśnienia nie zadowalają jednak byłego pracownika cukrowni "Tuczno". - Mimo że nie jestem już zatrudniony w spółce, orientuję się, jaka jest jej kondycja finansowa. Jest nie najlepsza, dlatego akcje z pewnością też tracą na wartości - uważa.
"Polski Cukier" apeluje: - Niech nasi akcjonariusze nie tracą nadziei. Wszyscy musimy wierzyć, że mimo trwającej w całej Unii Europejskiej reformy branży cukrowniczej, spółka przetrwa, a po zakończeniu restrukturyzacji wzmocni swoją pozycję na rynku i oczywiście kondycję finansową. Niewykluczone, że wtedy pan Kazimierz oraz inni nasi akcjonariusze otrzymają dywidendy finansowe - mówi Łukasz Wróblewski.
Łukasz Wróblewski rzecznik prasowy "Polskiego Cukru"
- Jeśli ktoś nie chce już być naszym udziałowcem, może sprzedać akcje, ale tylko innemu pracownikowi lub plantatorowi związanemu z KSC. Najwcześniej jednak po upływie trzech lat od ich nabycia. My nie skupujemy własnych akcji i nie pośredniczymy w ich obrocie.