Lumpeksy powstają jak grzyby po deszczu. W dniu dostawy towaru, jeszcze przed otwarciem sklepu, ustawiają się kolejki klientów. Na co liczą? Głównie na znalezienie bluzki lub sweterka, jakiego nikt inny nie ma. Oczywiście, za niewielkie pieniądze.
- Nie lubię wyglądać jak pół miasta i dlatego często robię zakupy w takich sklepach. Nowa markowa bluzka lub spodnie, w zwykłym sklepie, to duży wydatek a zarabiam niewiele. Moje ostatnie nabytki to fioletowy golf River Island w idealnym stanie. Marzyłam o takim i to za sześć złotych - chwali się Ania, sprzedawczyni w sklepie spożywczym.
W sklepach z towarami z drugiej ręki, zwykle na wieszakach wiszą pomięte koszule, bluzki i inne ciuchy. Część ubrań można wybierać z dużych koszy, podzielonych według asortymentu. Ceny różne, czasami na wagę, od kilograma.
- Co tydzień, zawsze tego samego dnia, przyjeżdżam z nowym towarem do Osieka. Każdego dnia jestem gdzie indziej, na targowisku lub jarmarku. Ludzie zawsze coś dla siebie znajdą, a ceny są niskie - mówi Zdzisław Szymański, obwoźny sprzedawca używanej odzieży.
Są także sklepy, gdzie towar jest wcześniej wyprany i wyprasowany, ubrania mają metki i wiszą na wieszakach, ale ceny są znacznie wyższe.
- Jeszcze nie tak dawno nie lubiłam chodzić do takich sklepów. Mogę sobie pozwolić na zakupy nowych ubrań dla całej rodziny. Kiedyś siostra kupiła spodnie i bluzkę mojej córce w lumpeksie. Były rewelacyjne i za śmiesznie niską cenę. O tego czasu zaglądam do second hand - ów. Nawet męża przekonałam. To dobry sposób na kupienie oryginalnego ciuszka, za niewielkie pieniądze - mówi Magda, mama dorastających córek.
