Z kolei sprzątaczka ze Szkocji przyszła wczoraj do pracy, mimo że w niedzielę wygrała ponad 1,6 miliona funtów.
Tuż po wygranej Pittard wydał część pieniędzy na ślub, podróż na Wyspy Kanaryjskie oraz zakupił niewielki dom. Potem jednak zatęsknił za dawnym życiem i wrócił do pracy w McDonaldzie, gdzie zarabia 5,85 funtów szterlingów za godzinę.
Jak tłumaczy Brytyjczyk, "są w życiu ważniejsze rzeczy niż pieniądze", a "praca jeszcze nikomu nie zaszkodziła". Poza tym, jak przyznaje, "nie można przez całe życie mieć urlopu".
Bo lubi koleżanki
Z kolei sprzątaczka z Hamilton, w środkowej Szkocji, która wygrała w bingo w ostatnią niedzielę rekordową kwotę 1 mln 167 tys. 795 funtów szterlingów, postanowiła wczoraj jak co dzień przyjść do pracy. 38-letnia Soraya Lowell, matka czworga dzieci, nie spała z wrażenia całą noc. Postanowiła jednak nie rezygnować ze swojej dotychczasowej pracy, gdyż jak tłumaczy, lubi koleżanki z którymi pracuje, a "to co robi, sprawia jej przyjemność".
Rodzina pani Lowell nie mogła uwierzyć w rekordową wygraną. Starsze dzieci poprosiły już mamę o zakup samochodu.