Godzina 13.13. Przechodnie na Starym Rynku zerkają na zegarki i zadzierają głowy do góry. Na balkonie narożnej kamienicy zjawia się słynny czarnoksiężnik Twardowski. Kłania się, potem macha ręką. Rozlega się szyderczy śmiech czarta. - Zaraz, zaraz - to wszystko? Co z dymem, który powinien wyzionąć zza pleców mistrza? - pyta nasz Czytelnik.
Za gorąco na zadymę
Od ponad tygodnia diabelski dym nie bucha już z komnaty Twardowskiego. Dlaczego? Okazało się, że problem jest bardziej złożony niż mogłoby się wydawać. I, wbrew pozorom, moce nieczyste nie mają z tym nic wspólnego
- Przedstawiciele firmy zajmującej się konserwacją urządzenia podejrzewają, że dymu nie ma z powodu upałów - tłumaczy Elżbieta Kapelińska z wydziału promocji miasta bydgoskiego ratusza. - Płyn parafinowy, którego podgrzewanie uwalnia obłoki dymu, w wysokiej temperaturze szybciej paruje. Zwyczajnie go zabrakło.
Koperta dla Twardowskiego?
To jednak nie wszystko. Pośrednio przyczyną tego, że mistrz nie wychodzi na balkon osnuty dymem, jest zwiększony ruch samochodów w rejonie Starego Rynku. Chodzi o to, że pracownicy firmy opiekującej się figurą czarnoksiężnika mają problem z parkowaniem pod oknem Twardowskiego. Dodatkowo obowiązuje tam zakaz parkowania. W celu wymiany dymnego płynu, muszą jednak zatrzymywać się możliwie najbliżej, ponieważ pojemniki z parafiną są ciężkie.
- Zastanawiamy się, jak rozwiązać ten problem - mówi Kapelińska.
Ciekawe, jakie pomysły przychodzą do głowy ratuszowym urzędnikom. Może na jezdni przy kamienicy Twardowskiego zostanie namalowana specjalna "koperta", na której konserwatorzy będą mogli parkować?
Pomoc - po niedzieli
- Jeszcze do końca tego tygodnia z komnaty mistrza Twardowskiego nie będzie leciał dym. Mogę jedynie zapewnić mieszkańców, że specjaliści zajmą się naprawą urządzenia po niedzieli - tłumaczy Elżbieta Kapelińska.