- Ta plotka zaczęła żyć swoim życiem. Nasi pracownicy są tym zatrwożeni - mówi Marek Szczęsny, przewodniczący zakładowej "Solidarności". Dodaje, że łatwo przyjmuje się taką plotkę jak prawdziwą informację.
- Skoro huta zwalnia, więc i Inofama pewnie również zacznie to robić. Taka opinia funkcjonuje w naszym społeczeństwie. Tłumaczy, że pracownicy Inofamy z hutnikami związani są nie tylko bliskim sąsiedztwem, ale również więzami małżeńskimi. - W takich rodzinach plotki o masowych zwolnieniach przeżywa się bardzo mocno - zapewnia.
Były zwolnienia
Uspokaja jednocześnie, że na razie nic nie wie o grupowych zwolnieniach. Przyznaje, że w ostatnim czasie Inofama zwolniła 18 pracowników. Z fabryki odeszło również 30 osób, które były zatrudnione na czas określony. Dziwi go, że zarząd dokonując zwolnień powołuje się na złą sytuację ekonomiczną zakładu.
- Wyniki Inofamy są dobre. Nie mamy finansowych zapaści. Nie mamy dłużników. Firma całkiem dobrze funkcjonuje. Nic nie wiem o dalszych zwolnieniach - informuje Szczęsny.
Grunt pod zmiany
Skąd więc biorą się te plotki? Marek Szczęsny podejrzewa, że mają one przygotować grunt pod zmiany, które być może w najbliższym czasie czekają Inofamę. - Wiemy, że przygotowywana jest prywatyzacja naszej firmy. Do końca roku minister skarbu powinien zgłosić ofertę sprzedaży Inofamy - zdradza przewodniczący.
Tych, którzy jej się boją uspokaja, że jest to już kolejne podejście do prywatyzacji. Do tej pory nie pojawił się chętny kupiec.
Marek Szczęsny obawia się, że tym razem firma może zostać podzielona na dwie części: na cynkownię i na konstrukcje stalowe. Przewodniczący popiera prywatyzację. Przeciwny jest jednak podziałowi firmy.
- Cynkowania na pewno da sobie radę. Boimy się o konstrukcje stalowe. Ten dział samodzielnie może nie przetrwać na rynku - wyznaje.
