Danuta Warczak
Danuta Warczak
dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy
- Domy dziecka w mieście są przepełnione. Teraz w kolejce do placówki czeka 50 maluchów. Mają postanowienia sądu o umieszczeniu w placówce. Nie ma dla nich miejsc, więc mieszkają w swoich domach.
A kolejka może się wydłużyć.
W trzech bydgoskich domach dziecka jest około 140 miejsc. Wszystkie są zajęte.
Tłok w placówce
- Od pięciu-sześciu lat nie było takiego tłoku, jak teraz - przyznaje Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych.
- Na miejsce w placówce czeka około 50 dzieci - dodaje Danuta Warczak, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Mają postanowienia sądu o umieszczeniu ich w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Tyle, że nie ma dla nich miejsc.
Mieszkają więc dalej ze swoimi rodzicami. Często są to rodziny patologiczne - z wódką, kłótniami i biedą na co dzień.
Pod kontrolą
Pracownicy socjalni obserwują te rodziny. Składają w domach niezapowiedziane wizyty. Sprawdzają, czy dzieciom nie dzieje się krzywda.
- Gdyby tak było, to maluchy, mimo tego, że jest tłok w domach dziecka, trafiłyby od razu do placówki albo rodziny zastępczej - mówi Jankowski.
Rodzin brak
Dlaczego jest tak tłoczno w placówkach? - Liczyliśmy na to, że więcej dzieci trafi do rodzin zastępczych - odpowiada Jankowski. - Nie brakuje małżeństw, które planują takie rodziny prowadzić. Tyle, że chcą wychowywać małe dzieci, a u nas mieszka sporo nastolatków.
- Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie placówek opiekuńczo-wychowawczych, w domu dziecka powinno przebywać teraz maksymalnie 30 dzieci. W naszych jest znacznie więcej, bo w każdym około 50 - dodaje Jankowski.
Ministerstwo Polityki Społecznej chce, żeby domy dziecka były jeszcze mniej liczne. Zakłada, że może nawet od 2009 roku w placówkach powinno mieszkać nie więcej, niż 14 wychowanków. Gdyby miało być tak, w bydgoskich domach dziecka mieszkałoby zaledwie 42 maluchów - o 100 mniej, niż teraz.
- Nie będziemy w stanie przystosować się do tych zmian w ciągu roku czy dwóch lat - twierdzi Jankowski.