
(fot. Infografika Jerzy Chamier-Gliszczyński)
W Bydgoszczy jest obecnie piętnaście targowisk. Handlowcy muszą jednak stawić czoła niemałej konkurencji. Co rusz wyrastają w naszym mieście nowe super i hipermarkety.
Administratorzy targowisk starają się zatem przyciągnąć klientów inwestując w modernizację swoich bazarów. I tak np. na Bartodziejach ma powstać zadaszenie nad kilkudziesięcioma straganami, natomiast rynek przy ulicy Broniewskiego na Błoniu znajdzie się cały pod dachem. A w jakiej kondycji są pozostałe bydgoskie targowiska?
Pietruszka tylko z bazaru
Mimo konkurencji, jaką stanowią dla bazarów duże centra handlowe, wciąż wielu mieszkańców woli iść po pietruszkę, czy ziemniaki do swojego ulubionego gospodarza na rynek: - Kupuję tu, odkąd się przeprowadziłam na Bartodzieje. Czyli już piętnaście lat - na rynku przy ulicy Curie-Skłodowskiej spotkaliśmy panią Lucynę Trzebiatowską. - Ziemniaki kupuję u mojego znajomego sprzedawcy, marchew i pomidory u innego gospodarza, a jabłka jeszcze dwa stragany dalej. Po prostu wiem, że to są sprawdzone produkty. Nie muszę kupować kota w worku.
Stali klienci darzą ulubionych handlowców zaufaniem. Kupcy nie ukrywają jednak, że swoją przyszłość widzą czarno.
Znikną z krajobrazu?
Twoja opinia
A co Państwo sądzą o naszych bydgoskich targowiskach? Czekamy na opinie i komentarze na forum.pomorska.pl
- Osoby, które handlują na naszym rynku, ledwo są w stanie opłacić miesięczny abonament na utrzymanie stoiska. A opłaty u nas nie odbiegają od tych na innych targowiskach - mówi Krzysztof Trill, zarządca bazaru przy ulicy Czerkaskiej na Osiedlu Leśnym. - Nie ma co się łudzić. Tylko patrzeć, jak w Bydgoszczy ruszą sklepy spożywcze sieci "Aldi". Coraz więcej jest też punktów z odzieżą z dalekiego wschodu. Ceny tam bywają nieraz nawet dwa razy niższe niż na targowych straganach. Obawiam się, że drobni handlowcy mogą nie wytrzymać tej konkurencji.
Dla ścisłości - miesięczna opłata za ustawienie stoiska przy ulicy Czerkaskiej na Osiedlu Leśnym wynosi 120 złotych. Ci, którzy nie wykupili abonamentu, muszą płacić codziennie od 5 do 10 zł. Natomiast handel na placu Piastowski kosztuje kupców co miesiąc już ponad 350 zł.
- Wpływ na tak wysoką cenę ma lokalizacja naszego rynku w samym centrum miasta - tłumaczy Ewa Borowiecka z firmy Edward F. Rohde, zarządzającej targowiskiem przy placu Piastowskim. - A w zamian dostawcy borykają się z brakiem miejsc parkingowych w okolicy.
Oprócz kosztów zajmowania miejsca na bazarze, kupcy są obarczeni także opłatami targowymi, które trafiają do gminy.
- Dwa lata temu walczyliśmy o zmniejszenie dziennej opłaty targowej w Bydgoszczy z 1,50 zł do złotówki - tłumaczy Zbigniew Dąbrowski, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Handlu i Usług. - Wydaje się, że to drobna różnica. Kupiec, którego jedynym źródłem utrzymania jest stoisko, liczy się jednak z każdym groszem - dodaje Dąbrowski. - Co do konkurencji w postaci marketów, to rynki chyba zawsze będą oferowały klientom najlepszej jakości warzywa i owoce. Już teraz przegrywają jednak z wielkopowierzchniowymi sklepami pod względem cen odzieży i produktów przemysłowych.
Nie poddają się
Kupcy robią więc wszystko, by nie stracić klientów, o których i tak muszą walczyć z wszechobecnymi marketami. W tym celu modernizują swoje targowiska.
- Potrzebujemy oddechu po ostatnich inwestycjach, czyli budowie murowanych pawilonów i zadaszenia wzdłuż ulicy Curie-Skłodowskiej - tłumaczy Dariusz Pstrong, prezes firmy Bartax, administratora targowiska na Bartodziejach. - W przyszłym roku jednak zamierzamy zadaszyć kolejnych kilkanaście straganów. Tym razem chodzi o te od strony ulicy Bałtyckiej.
Duża inwestycja szykuje się za to jeszcze w tym roku na Błoniu. - Prawie cały targ znajdzie się pod dachem - mówi Dariusz Grochola z firmy Jan-Dar zarządzającej rynkiem. - Mimo to nie ma planów, by podnosić opłaty za użytkowanie stanowisk handlowych na naszym targu.
