W końcowym wystąpieniu Grzegorz P. przeprosił rodzinę zabitego mężczyzny.
- Gdybym tylko mógł cofnąć czas... - mówił przez łzy.
Oko za oko
Skazując Grzegorza P. na 25 lat więzienia, sąd zaznaczył, że ewentualna kara warunkowego zwolnienia może nastąpić dopiero po 20 latach. Skazany będzie odbywał karę w systemie terapeutycznym.
Ojciec tragicznie zmarłego Sławomira J., który w tym procesie występował również jako oskarżyciel posiłkowy, nie jest zadowolony z wyroku.
Jedyna kara jak może być za taką zbrodnię to kara śmierci - mówił w czwartek. - Oko za oko, ząb za ząb. Nie ma usprawiedliwienia za taką zbrodnię. Jak można wbić komuś nóż w plecy. Dla mnie to jest pasożyt. Całe życie spędził w więzieniu. A teraz wszyscy będziemy płacić podatki na jego utrzymanie. Nie będzie miał żadnych obowiązków. Z drugiej strony może lepiej byłoby żeby sąd go wypuścił. Nie wiedziałby wtedy, gdzie na niego czekam. I wtedy byłby spokój.
Zatrzymany mężczyzna odpowiadał przed sądem za zabójstwo oraz znęcanie się psychiczne i fizyczne nad Malwiną D. Para mieszkała ze sobą przy ul. Letniej w Toruniu. Okazało się bowiem, że Grzegorz P. był bardzo agresywny w stosunku do kobiety. Zdaniem sądu, wielokrotnie bił ją po całym ciele, wyzywał i poniżał. Groził jej także nożem.
Śmiertelny cios
Do samego zabójstwa doszło latem ub.r. przy ul. Królowej Jadwigi w Toruniu przed pubem "Bizon".
Oskarżony pił wówczas alkohol z 27-letnim Sławomirem L. Doszło między nimi do kłótni. Poszło o 20-letnią Malwinę D., kobietę z którą spotykał się skazany. Mężczyźni wyszli na ulice. Doszło do szarpaniny. Zdaniem sądu Grzegorz P. wbił 27-latkowi nóż w plecy. Na miejsce natychmiast wezwano pomoc. Karetka zawiozła poważnie rannego mężczyznę do szpitala. Cios okazał się jednak śmiertelny. Sławomir L. zmarł po kilku godzinach.
Dla skazanego wczoraj mężczyzny więzienna cela nie jest niczym nowym. W zakładzie karnym spędził praktycznie całe swoje dorosłe życie. W przeszłości był karany za włamania, pobicia i rozboje. Odsiadywał też wyrok za zabójstwo. Na wolność wyszedł w listopadzie 2002 r. Po 14 latach za kratkami. Surowa kara niczego go jednak nie nauczyła.
Czwartkowy wyrok nie jest prawomocny.