Wystarczyło, by pan Przemysław, katecheta i teolog otrzymał poparcie ojca Rydzyka, a już jego notowania poszybowały tak wysoko, że prawie utrąciłyby "spadochroniarza", a jednak już dziś eurodeputowanego Ryszarda Czarneckiego.
Myślę, że ciekawe byłoby również porównanie nakładów finansowych poniesionych na wypromowanie obu panów.
Czarnecki musiał zaistnieć, plakatował się gęsto, a Przybylski skorzystał z głosu Radia Maryja. Toruńska rozgłośnia, która spełnia świetną robotę integrując ludzi wokół religii, przyzwyczaiła już nas do tego, że nie tylko modli się ze słuchaczami. Jakoś nie przypominam sobie, by biskupi czy prymas deklarowali, kogo poprą? Czy robili to księża prowadzący inne media katolickie? Ktoś z prasy, radia lub kanału Religia.TV? A może się czepiam?
Jak widać, zabieganie o przychylność ojca Dyrektora może zagrozić nawet kandydatowi prezesa Kaczyńskiego. Toruńskiego redemptorysty nic i nikt nie zmieni, co udowodniła komisja ds. Radia Maryja.
Przy okazji w PiS-ie rozpoczęły się nieśmiałe próby doprowadzenia do rozliczenia winnych słabej kadencji, ale prezes kolejny raz udowodnił, że demokracja w partii jest niemile widziana i rację ma tylko prezes. Jakoś nie chce mi się wierzyć, by kolejni politycy PiS szukali szczęścia poza partią. Przykład "trzeciego bliźniaka" - Ludwika Dorna chyba jeszcze wszyscy mają świeżo w pamięci.
Zajrzałem wczoraj na konferencję "10 lat Polski w NATO i 90 lat Pomorskiego Okręgu Wojskowego". W związku z zapowiedzią likwidacji POW Ryszard Czarnecki w czasie kampanii wyborczej nawoływał do obrony okręgu, ale na tym wołanie się skończyło.
Może teraz należałoby trochę powalczyć?