W piątek o godz. 10 miał rozpocząć się przetarg maszyn i urządzeń spółki cywilnej Wigrol. - Musimy sprzedać, by uregulować zobowiązania - tłumaczy prezes spółki Grzegorz Uchman. - Zaprosiliśmy do przetargu tylko mieszkańców tych trzech wsi. By
sprzęt nie trafił w obce ręce.
Ale sprzedaży dziś nie będzie. Zarząd nie może przecież działać pod presją tłumu.
Prezes Uchman pokazuje dziesiątki dokumentów, które - jak mówi - świadczą o tym, że kierowana przez niego spółka cywilna działa zgodnie z litera prawa. Do tego samego przekonują siedzący z nim w ciasnym i brudnym pokoiku Kazimierz Chodur i Zygmunt Ostrowski, prezesi kółek rolniczych w Gogolinie i Gogolinku. Trudno zgadnąć, dlaczego nikt i nigdy nie pomalował ścian. Może bardziej ważny był sprzęt, którym ci panowie zarządzali? W tej ekipie brakuje dziś tylko prezesa kółka z Witoldowa, który w trybie pilnym opuścił swe miejsce urzędowania.
Tłum gęstnieje,
na placu stoi już ponad 30 aut. Do żadnej sprzedaży nie dojdzie. Bo na chwilę wyszedł z biura prezes Uchman i o tym, że nie będzie sprzedaży powiedział zebranym. - Nie będziemy działać pod presją tłumu - tłumaczył mi kilka razy.
- Oni działają bezprawnie - mówi tłum, któremu przewodzą sołtysi z tych trzech wis. - My tylko pilnujemy porządku, by nam sprzętu, a jest tego jeszcze sporo, nie sprzedali bezprawnie. Są trzy kombajny, ciągniki, prasy. Sporo tego. Dlaczego nie chcą ludziom tego sprzętu pokazać? Bo chcą za grosze sprzedać swoim!
- Jestem skoligacony z prezesem Uchmanem. - tłumaczy sołtys Janusz Skotnicki z Gogolinka.
Grunt to rodzinka?
- Prezes spółki to mój wujek - mówi - Bo tu wszyscy jesteśmy skoligaceni. Ale ja z wujem gniewam się. Ekipa pod jego kierownictwem po prostu okrada ludność. I dzieje się tak od wielu lat. Na to pozwolić nie możemy.
Tłumaczą też inni mieszkańcy zgromadzeni w tej zapuszczonej bazie sprzętu rolniczego w Witoldowie. - Nasi dziadkowie zgromadzili ten sprzęt w kółkach rolniczych. To dzięki nim ta baza powstała. Nasi dziadkowie, ojcowie byli członkami założycielami kółka.
- Pracowałem tu od roku 1961 jako mechanik przez dwadzieścia lat - opowiada Zbigniew Paraszczuk, szef strażaków OSP z Gogolinka. - Wtedy było tu ponad 30 ciągników, kombajny -
jeden na każdą wieś,
przyczepy, ciężki sprzęt rolniczy, bo kółko rolnicze obsługiwało wszystkich gospodarzy w okolicy. A oni to wszystko przejęli bezprawnie, chcą sprzęt sprzedać. Powinno być tak, że są zebrania wiejskie i to mieszkańcy decydują co zrobić, jak podzielić sprzęt na poszczególne wsie. Nic o nas bez nas!
2 kwietnia czterech mieszkańców - Józef Nowak, dwóch Uchmanów i sołtys Skotnicki złożyli w Prokuraturze Bydgoszcz-Północ doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Twierdzą, że panowie prezesi kółek rolniczych przy rejestracji oszukali sąd.
Prokuratura od kwietnia stanowiska jeszcze nie zajęła.