Prócz Doroty S. i jej męża Dariusza sąd skazał także neurochirurga-fałszerza Bartosza W.
Chojniczanie do teraz nie mogą uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na szatański plan sfingowania własnej śmierci i wzbogacenia się kosztem firm ubezpieczeniowych. To nie scenariusz filmowy.
Największa kara dla męża
Małżonkowie, chcąc uratować z opresji poszukiwanego przez policję syna, obmyślili plan wyłudzenia pieniędzy z firm ubezpieczeniowych. Chcieli uciec z nimi za granicę i tam spokojnie żyć.
Dorota S. ubezpieczyła się na życie w kilku firmach ubezpieczeniowych. Po jej sfingowanej śmierci pieniądze miał dostać mąż. I udałoby im się zgarnąć całe 9 mln, gdyby zadbali o pochówek, a nie tylko o puszczenie w obieg plotki, że 43-letnią Dorotę powalił nieoperacyjny tętniak mózgu.
Policjanci trafili na trop oszustwa w październiku ubiegłego roku. A w środę w Sądzie Okręgowym w Słupsku zapadły wyroki za upozorowanie śmierci i wyłudzenie z dwóch firm ubezpieczeniowych 400 tys. zł. Nie są duże. - Dariusz S., główny inspirator, został skazany na łączną karę trzech lat i trzech miesięcy więzienia - informuje "Pomorską" Dariusz Dumanowski, prezes Sądu Okręgowego w Słupsku. - Jego żonę Dorotę, rzekomą nieboszczkę, skazano na dwa lata pozbawienia wolności.
Po ogłoszeniu wyroku małżeństwu na sądowych korytarzach humor wyraźnie dopisywał.
Dlaczego nie są w więzieniu?
Zasądzono też grzywny po 50 i 30 tys. zł dla małżonków oraz oddanie 400 tys. zł wyłudzonych odszkodowań. Kara spotkała też Bartosza W. , 39-letniego neurochirurga z Bydgoszczy, uzależnionego od kokainy. Mężczyzna za 100 tys. zł wystawił fikcyjną kartę zgonu Doroty S., na podstawie której USC w Chojnicach wydał akt zgonu. To dzięki niemu misterny plan oszustwa udał się. Wobec niego sąd orzekł przepadek reszty łapówki - 14 tys. zł. - Sąd zdecydował również o wyjściu z aresztu Dariusza S. - mówi prezes Dumanowski.
Dodajmy, że w sierpniu na wolność wyszła Dorota S., a w lutym Bartosz W. - W mojej ocenie kara pozbawienia wolności powinna być wykonana od razu - uważa Marek Buchwald, zastępca prokuratora okręgowego w Słupsku. - Obrona będzie pewnie wnosiła o obniżenie bądź nawet zawieszenie wykonywania kary. Uważam jednak, że przestępstwo było na tyle poważne, iż sprawcy powinni trafić do więzienia.
Oficjalnie bez majątku
Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Skąd małżeństwo weźmie 400 tys. zł, skoro przed "śmiercią" Dorota S. zapisała cały swój majątek mężowi, a ten... swojemu bratu? - Potwierdzam, małżonkowie nie posiadają żadnego majątku - mówi Buchwald. - Będziemy sprawdzać, czy można unieważnić akt notarialny.
Oszuści są na wolności, mają nieprawomocny wyrok skazujący i oficjalnie ani grosza na spłatę 400 tys. zł i 80 tys. zł. grzywny.
Słupski sąd skazał też na pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata Kamila P., kolegę syna oszustów. Dzięki jego danym osobowym można było synowi małżeństwa S. wyrobić paszport.