Argumentów na nie było wiele.
Nic na piękne oczy
- Zgodnie z przepisami kodeksu cywilnego, nie może jeden podmiot być właścicielem gruntu - w tym wypadku miasto, a drugi budynku, który na nim stoi - ZUM, więc to niezgodne z prawem - mówił radny Lesław Giżyński.
Radca prawny magistratu twierdził, że może jeśli linia segregacyjna nie jest budynkiem.
- Jeśli potraktuje się ją jako urządzenie, to już może - wyjaśniał Mariusz Stegienka. - Zależy też od zapisów w umowie.
- Pół roku temu o tym rozmawialiśmy, liczyłem, że burmistrz przedstawi trzy koncepcje - mówił Adam Ziemecki. - Powinniśmy zachować kontrolę nad składowiskiem. Zbudujemy własną linię segregacyjną, będą oszczędności. To nie jest interes spod biurka, tu się trzeba opierać na ustawach.
- ZUM i tak zbuduje linię segragacyjną, a projekt naszej firma kończy - mówił Mariusz Kędzierski. - Będzie problem, bo ZUM, jako główny odbiorca odpadów, będzie woził śmieci do siebie, u nas będzie pusto.
- Ile kosztowała będzie linia segregacyjna, bo słyszałem trzy kwoty? - pytałLesław Giżyński.
- Dla nas to 5 mln złotych, ZUM to zrobi za 2, a ponad 3 mln złotych to kwota z kosztorysu sprzed trzech lat - wyjaśnił burmistrz.
- Okazuje się, że to pan decyduje czy ZUM będzie mógł zbudować linię - zauważył Giżyński.
- Muszę działać w granicach prawa i jak ZUM występuje o warunki, to je dać - odparł burmistrz. - Nie ważne: kocham prezesa czy nie i czy podobają mi się jego oczy.
- Nie wierzę, że każdy odbiorca odpadów będzie budował sobie linie segregacyjne - mówił Błażejewicz. - Skoro ZUM chce w Grubnie to robić, to co na to ochrona środowska? Tam są hurtownie spożywcze. Jak śmieci wyglądają latem nie muszę mówić.
- Sprawdziłem, w Grubnie emisja nie wyjdzie poza obręb działki - mówił Zbigniew Janas, prezes ZUM. - Od pojemników na ulicach jest większy odór.
Przeciw była Katarzyna Neumann: - Utracimy kontrolę nad składowiskiem, ZUM charytatywne linii segregacyjnej nie zbuduje. A będzie monopolistą.
- Prezes ma sprzęt, dlatego dla niego to niższe koszty - tłumaczył Tadeusz Jagodziński, zastępca burmistrza. - Nie stracimy kontroli nad składowiskiem, bo jako udziałowcy w ZUM mamy co roku wgląd w bilans. I regulujemy ceny.
Za głosowało 7 rajców, przeciw - 12, od głosu wstrzymało się 2.
Zadowolony z wyniku głosowania jest Janusz Błażejewicz, zastępca przewodniczącego Rady Miasta. - Podjęliśmy trafną decyzję - mówi Janusz Błażejewicz. - Przekonamy się o tym za pół roku. Gdybyśmy oddali składowisko w ręce ZUM-owi, to popełnilibyśmy totalny błąd. Nie mielibyśmy kontroli, ceny by rosły, bo ZUM to spółka nastawiona na zysk, a nie dbanie o portfele mieszkańców. Jeśli my będziemy właścicielami linii segregacyjnej, to ulgi z tego tytułu będą trafiały do nas.
Innego zdania jest burmistrz.
- Tematem sesji nie było oddanie części składowiska, a wydzierżawienie jego 1/10 części, by ZUM zbudował linię segregacyjną - mówi Kędzierski. - Pojawił się ktoś, kto chciał to zrobić za nas, bo i tak musi to zrobić. Płaciłby nam dzierżawę i podatek od dzierżawionego gruntu gminie Chełmno, co teraz robimy my. A wpływ na ceny radni mieli i mieliby, jedynie nie na segregację odpadów. Poza tym, jestem rozczarowany głosowaniem. Do przewodniczącego wpłynęła opinia Komisji Bezpieczeństwa - czterech radnych było za, jeden - przeciwko. Na sesji wynik był odwrotny - cztery głosy przeciwko. Jak pracować i opierać się na opiniach radnych, którzy tak zmieniają zdanie?
Zaskoczony jest prezes ZUM-u.
I tak zbuduje sortownię?
- Jestem w szoku - przyznaje. - Zamiast wydawać pieniądze na chodniki i ulice, radni wydadzą je na budowę drugiej linii sortowniczej. Bo ja moją zbuduję, choć to się odwleka. Miasto mogło ją mieć nie wydając grosza. Zrobiłbym ją taniej, zaoszczędził na opłatach marszałkowskich i nie musiał podwyższać cen odbioru odpadów w mieście. Najważniejsze, to uniknąć płacenia wysokich kar za niedostosowanie się do przepisów wchodzących w życie w 2011 roku.