Polscy urzędnicy spłodzili tysiące idiotyzmów: kierowca z prawem jazdy na autobus nie może jeździć samochodem osobowym, a właściciele ciężarówek muszą mieć zaświadczenie o... nieposiadaniu licencji na usługi transportowe. Żyje jeszcze przepis mówiący o obowiązku rejestrowania w sądzie każdej strony internetowej, ale ostatni absurd z Katowic przebija wszystko. Fiskus szaleje w pogoni za coraz lepszymi wynikami, nie bacząc, że sam się ośmiesza i denerwuje obywateli.
Rozumiem, że intencją autorów tego groteskowego pomysłu jest opodatkowanie tzw. fuch, bo takie przecież są. Tyle że prawo, którego nie można wyegzekwować staje się karykaturą prawa. Tymczasem w 2008 r. 4,5 tys. podmiotów nie zapłaciło należnych podatków - z odsetkami - w wysokości 25 miliardów zł. I tam niech fiskus skieruje swą energię.
A gdyby tak opodatkować urzędnicze absurdy, dziura budżetowa znikłaby natychmiast.