Skąd wniosek? - Chodzi nam o oszczędności. Zamiast płacić Promocji, proponujemy zatrudnić osobę na etacie, która jeszcze lepiej mogłaby się zająć promocją regionu - uważa Aleksander Mrówczyński, szef WFS.
Jest dobrze, ale może być lepiej
Czy spółka, której prezesuje Roman Guzelak, zdaniem klubu źle spełnia swoją rolę?
- Nie chodzi o to, żeby wyciągać, co Promocja robi źle. Do wniosku nie skłoniło nas też nieudane Święto Powiatu, choć uważamy, że zostały popełnione błędy - tłumaczy Mrówczyński. - Powiem tak: jeśli spółka działa dobrze, to jedna osoba mogłaby robić to samo jeszcze lepiej.
Starostwo dokłada Promocji ponad 100 tys. zł rocznie. Mrówczyński wyliczył, że etatowy pracownik kosztowałby ok. 50 tys. zł, do tego jakieś 20-30 tys. na materiały promocyjne.
Słaba czwórka dla Promocji
- Dziwię się panu Mrówczyńskiemu jako matematykowi, że nie policzył wszystkiego dokładnie - mówi wicestarosta Marek Szczepański.
Nie wierzy, że jedna osoba byłaby w stanie zająć się organizacją wszystkich imprez, konferansjerką, wyjazdami do partnerskich miast i pozyskiwaniem sponsorów.
Czy starostwo jest zadowolone ze współpracy z Promocją? - Działania spółki oceniam na słabą czwórkę - mówi Szczepański. Proponuje jednak najpierw zapytać poszczególne gminy, ile wydają na reklamowanie swoich atrakcji, a potem zdecydować.
- Promocja Regionu do każdej złotówki dokłada drugą od sponsorów - mówi Szczepański. - A co gdy etatowy pracownik zachoruje? Albo zwyczajnie będzie chciał wziąć urlop, a należą się 26 dni w sezonie? Do tego doszłyby spore koszty zagranicznych delegacji.
Wicestarosta ma natomiast inne pomysły, mogące usprawnić działanie spółki. Jakie? Czytaj wkrótce w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"...