A jeśli prawdą jest to, że skarb państwa mógł tracić w ten sposób miliard złotych rocznie, to chyba żyjemy nie w trzecim, a piątym świecie. Nawet po obejrzeniu najgłupszego filmu sensacyjnego można się zorientować, że państwo musi trzymać twardo rękę nad kasynami i automatami do gier. Tymczasem u nas - jak to w Polsce - wszystko tapla się w gęstej smole. Ktoś coś ukradł, ktoś podsłuchał, minister zaprzeczył, premier się oburzył. I to wszystko.
Donald Tusk przyznał wczoraj, że w Polsce zbyt łatwo zakłada się podsłuchy i upublicznia tajne stenogramy. Byłem zdumiony - od piątku parlamentarzyści i opinia publiczna domagają się ujawnienia skali podsłuchów w kraju oraz ich skuteczności, a premier powiada, że "przyjrzy się temu". Przecież nie chodzi tylko o podsłuchiwanie dziennikarzy, lecz odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że tajne służby wykorzystywane są w Polsce do celów politycznych.