- Nie sądziłam, że tak ze mnie zedrą! - nie ukrywa Czytelniczka. - Spodziewałam się najwyżej połowy tej kwoty.
Przyznaje, że nie zapytała wcześniej, ile będzie ją ta usługa kosztowała: - Ale byłam zdenerwowana, bo auto stało na środku ronda.
Otrzeźwienie przyszło, gdy dostała do ręki fakturę. - Dociekałam, dlaczego tak drogo, bez odpowiedzi.
Dwa dni później zadzwonił do niej właściciel firmy laweciarskiej i przeprosił za swojego pracownika. - Ku mojemu zdziwieniu powiedział, że zwróci mi część zapłaconej sumy: 200 złotych - opowiada pani Katarzyna. - Zaczęłam się zastanawiać, czy laweciarze biorą stawki z kapelusza? Nie mają żadnego cennika?
W Toruniu o połowę taniej
forum.pomorska.pl
Miałeś nieprzyjemną przygodę z laweciarzami? Naciągnęli cię na drogi przewóz? Może słyszałeś podobną historię? Czekamy na twoją wypowiedź na naszym forum!
Teoretycznie cenniki są. I tak, w Bydgoszczy za załadunek i rozładunek auta z lawety trzeba zapłacić średnio 150 zł, natomiast kilometr jazdy kosztuje od 2,5 do 5 zł. Znacznie mniej za pomoc drogową płaci się w Toruniu, gdzie załadunek i rozładunek kosztuje z reguły 50 zł, a kilometr - 2,5 zł.
Taniej jest także we Włocławku - na terenie miasta obowiązuje ryczałt - 120-200 zł za załadunek, rozładunek i przewóz auta. Podobnie w Grudziądzu, Inowrocławiu i Chojnicach.
W praktyce ceny można negocjować. I trzeba być czujnym. Wyłudzanie wyższych opłat kusi bowiem pracowników firm holujących, którzy z reguły od każdej faktury dostają prowizję. - U nas jest to 10 procent - informuje Maciej Szybowski, właściciel bydgoskiej firmy "Auto-Szybowski".
Polują na nieszczęście
Laweciarze biorą też swoich klientów, podobnie jak panią Katarzynę, z zaskoczenia. Zanim opadną emocje związane z wypadkiem, często są na miejscu zdarzenia jeszcze przed policją i karetką pogotowia.
Jak to możliwe? - Po prostu sporo jeździmy po mieście i szukamy, nieładnie mówiąc, cudzego nieszczęścia - twierdzi Piotr Jodko, właściciel firmy "Auto-Hol".
Tymczasem, tajemnicą poliszynela jest, że firmy holownicze bez skrępowania podsłuchują kanały policyjne. - Technicznie jest to możliwe - przyznaje Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Ale to nielegalne. Kanały radiowe, których używamy zastrzeżone są tylko dla funkcjonariuszy
Jednak rok temu wyszło na jaw, że to właśnie policjanci dają cynk laweciarzom w zamian za łapówkę. Zatrzymano 22 osoby z Bydgoszczy i Torunia - właścicieli zakładów blacharskich i stróżów prawa. Większość z nich dobrowolnie poddała się karze.
Daszkiewicz zapewnia, że po aferze żadnej współpracy już nie ma. - Poza tym gdy przyjeżdżamy na miejsce zdarzenia, przedstawiamy listę 22 firm - dodaje. - Każdy może wybrać tę, z usług której chce skorzystać. Nie narzucamy konkretnego przewoźnika.
Fachowcy radzą, aby pomimo zdenerwowania z wiązanego z wypadkiem sprawdzić oferty kilku firm laweciarskich i wybrać najkorzystniejszą. - Osoby, które wykupiły ubezpieczenie assistanse, powinny w razie potrzeby zadzwonić pod wskazany w polisie numer infolinii. Na miejsce zostanie przysłana laweta. Koszt holowania pokrywa później towarzystwo ubezpieczeniowe - podpowiada Tadeusz Skornia z agencji ubezpieczeniowej Cobellex-Pol.