W gminie Lubicz gruchnęła wieść, że urzędnicy pytają nie tylko o to, czy rolnicy wypełnili obowiązek dotyczący ubezpieczenia np. budynków w gospodarstwie. Sprawdzają też czy ubezpieczyli do końca czerwca br. przynajmniej połowę powierzchni upraw. Jeśli tego nie zrobili, zapłacą równowartość 2 euro od hektara. Pieniądze te zasilą budżety samorządów.
Gospodarze nie mają żalu
- Dotąd skontrolowaliśmy około trzystu z prawie tysiąca dwustu gospodarstw leżących na terenie naszej gminy - mówi Danuta Suchorzyńska z Urzędu Gminy w Lubicz. - Wydaliśmy około pięćdziesięciu decyzji w sprawie niespełnienia przez gospodarzy ustawowego obowiązku ubezpieczenia upraw. Rolnicy nie mają do nas żalu, bo o tym obowiązku wiedzieli od dawna.
Nie płacą dużo. W gminie Lubicz wyliczone dotąd kary wynoszą od 20 do 100 złotych. Zdaniem rolników to znacznie mniej niż musieliby zapłacić za ubezpieczenie plonów.
- Z pełną świadomością nie wykupiłem polisy, bo nie było mnie na nią stać - mówi gospodarz z Rogowa, gm. Lubicz, który specjalizuje się w produkcji roślinnej. - Dochody w rolnictwie tak bardzo spadły, że niejeden gospodarz woli zapłacić karę niż ubezpieczyć plony.
Rolnik woli nie podawać nazwiska, bo wie, że brak polisy to nie jest powód do chluby. - Może w tym roku ją wykupię - zastanawia się. Jest przekonany, że gdyby kary były wyższe, to większa grupa gospodarzy spełniłaby ten obowiązek.
Ryzyko może być mniejsze
- Kary mogą zmotywować niektórych rolników, ale najważniejsze powinno być dla nich to, że ubezpieczając uprawy zmniejszają ryzyko strat - twierdzi Danuta Staniszewska z Jedwabna (gm. Lubicz), która gospodaruje na 36 hektarach i kary nie musi się obawiać. - Wykupiłam polisę i dzięki temu po gradobiciu, które zniszczyło rzepak w moim gospodarstwie, mogłam liczyć na odszkodowanie. Dlatego wolę skorzystać z ubezpieczenia z dopłatą państwa niż płacić karę.
Wielu gospodarzy liczyło, że gminni urzędnicy nie zechcą skorzystać z ustawowego "przywileju" sprawdzania, czy rolnicy wykupili polisy.
Jednak dziś nawet ci wójtowie, którzy jeszcze kilka miesięcy temu mówili, że nie chcą by robiono z nich "żandarmów", nie wykluczają kontroli. - Wiem, że sytuacja w rolnictwie jest trudna, więc na razie nie będę gorliwy - mówi Ryszard Borowski, wójt Konecka. - Ale w przyszłym roku gospodarze będą płacić niższe podatki rolne, a dochody gminy spadną. Dlatego tylko na razie - zamiast karać - uświadamiamy rolnikom, że powinni ubezpieczać przynajmniej połowę upraw.
Podobnie uważa Wojciech Sypniewski, wójt gminy Osielsko. - Na razie dajemy czas gospodarzom na uświadomienie sobie, że mają taki obowiązek - mówi wójt. - W przyszłym roku możemy zacząć ich karać za brak polis.
Świadomość rośnie
Od 1 lipca 2008 roku rolnik ma obowiązek ubezpieczenia - w ciągu roku - co najmniej 50 procent powierzchni upraw:óż, kukurydzy, rzepaku, rzepiku, chmielu, tytoniu, warzyw gruntowych, drzew i krzewów owocowych, truskawek, ziemniaków, buraków cukrowych, roślin strączkowych.
Polisa powinna dotyczyć któregoś z ryzyk: wystąpienia szkód spowodowanych przez powódź, grad, suszę, ujemne skutki przezimowania oraz przymrozki wiosenne.
- Teraz najpopularniejsze wśród rolników są polisy dotyczące ujemnych skutków przezimowania, wiosennych przymrozków i gradobicia - twierdzi Gabriel Kędzierski, dyrektor toruńskiego biura regionalnego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych - jednego z trzech zakładów, które ubezpieczają z dopłatą państwa. - Kupują je przede wszystkim producenci zbóż i rzepaku.
Czy wzrośnie liczba ubezpieczonych? - Miejmy nadzieję, że tak, bo na pewno świadomość wśród rolników jest coraz większa - dodaje Gabriel Kędzierski.
- Świadomość nie pomoże, jeśli nasze dochody będą spadać - komentują rozgoryczeni gospodarze.