Szybka i łatwa gotówka jest najczęstszym motorem, skłaniającym młodych ludzi do oddawania się za pieniądze. Równie ważnym powodem wydaje się być brak perspektyw w rodzinnych miastach oraz brak wykształcenia.
Wśród sprzedawców tego rodzaju uciech liczną grupę stanowią studenci. W ostatnim czasie jednak ich szeregi w wydatnym stopniu zasilają także... uczniowie szkół ponad podstawowych!
Męskie prostytutki, jak wskazują szczątkowe statystyki, bardziej się "szanują" niż kobiety sprzedające się za pieniądze. Nie stoją na ulicy (choć zdarzają się wyjątki od tej reguły). Chłopcy do towarzystwa wybierają (na pozór) "ekskluzywne agencje" i sprzedają się za (również na pozór) duże pieniądze.
Podobno w Polsce ten rodzaj zarobkowania cały czas nie przynosi oczekiwanych przez mężczyzn korzyści. Nie są to tak duże pieniądze, jak by sobie tego życzyli. Ale bywa i tak, że biorą po 500 zł za "spotkanie", z czego dostają 80 procent. Niektórzy wyciągają nawet do 10 tys. miesięcznie!
Zaledwie 40 proc. męskich prostytutek pracuje z sutenerami, którzy wynajdują im klientów i zapewniają miejsce do intymnych spotkań. Zdecydowana większość woli jednak zamieszczać ogłoszenia w gazetach typu: "Czarujący (przystojny) blondyn (brunet, szatyn), lat 20 (często mniej, ale do tego się nie przyzna), dobrze zbudowany (o atletycznej budowie ciała, męski), szuka odpowiedniej pani, chętnie starszej". Męska prostytutka, która już zatrudni się w agencji, nie ma prawa wybrzydzania. Musi iść do łóżka z każdym, kto sobie tego życzy, i zrobić to, czego klient chce. W przeciwnym razie wyciągane są surowe konsekwencje - pobicia, szykany, zastraszania.
Źródło:
Męskie prostytutki biorą nawet 500 zł za seks - wspolczesna.pl