Olimpia - Lechia Gdańsk
OLIMPIA GRUDZIĄDZ - LECHIA GDAŃSK 0:4 (0:2)
Bramki: Buzała (9), Pietrowski (24), Nowak (61), Lukjanovs (87).
OLIMPIA: Kazimierczak - Kowalski, Kościukiewicz, Brede, Skowroński (46. Simson) - Pawlak, Kryszak (75. Jakóbiak) - Rogóż, Ruszkul (46. Ekwueme), Domżalski (46 Koczur) - Sulej (70. Dah).
Mecz miał się odbyć w Gdańsku, ale trener Kaczmarek zapewnił, że Grudziądzu jest lepsze boisko i lechiści zdecydowali się na przyjazd do Olimpii. Murawę, jak na zimowe warunki, udało się przygotować dobrą.
- Gole straciliśmy po banalnych błędach - stwierdził szkoleniowiec. - Wynikały z agresji rywala, ale to nie zwalnia zawodników z myślenia. Nie można, wyprowadzając piłki z boku, podawać przez środek, bo to naraża nas na stratę piłki i gola. Jedna bramka obciąża konto Kazimierczaka, który puścił strzał pod brzuchem. Przy pozostałych nie miał szans, bo rywale trafiali z bliska. Paradoksalnie nie miał wielu okazji, by zaprezentować swoje możliwości. Co będzie z nim? Musimy porozmawiać i wtedy dopiero podejmę decyzję: czy zostanie - twierdzi Kaczmarek.
Piłkarze Olimpii lepszy okres gry zanotowali po przerwie. Wtedy stworzyli kilka groźnych akcji, ale zabrakło im wykończenia i skuteczności. Potem, niestety stracili trzeciego gola i praktycznie skończyły się emocje i nadzieje na zdobycie choćby honorowej bramki. - Najważniejsze to wyciągać wnioski, a my po meczu z Lechią będziemy im mieli wiele. Takich spotkań chciałbym, abyśmy rozgrywali jak najwięcej, bo tylko dzięki nim widzimy w jakim jesteśmy miejscu i ile nam jeszcze brakuje - przekonuje trener Olimpii.
W sobotę o 14 Olimpia zagra z Victorią Koronowo.