www.pomorska.pl/krajswiat
Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/krajswiat
- Moim zdaniem takie "zwierzęta", bo ludźmi nie można ich nazwać, powinno się od razu zamykać do najgorszego poprawczaka z ostrym rygorem i za karę powinny wykonywać ciężką pracę! Może wtedy czegoś by się nauczyły'' - napisał na forum Gazety Lubuskiej Internauta.
Równie ostrych głosów jest więcej. - Bo o mafii czy mordercach słyszymy w telewizji, a zakapturzonych gówniarzy widać na każdym kroku. Tak, boję się ich i czuję się bezradny w tym strachu - przyznaje nam postawny 50-latek z os. Staszica. Skoro ktoś taki się ich boi, to co ma powiedzieć starsza kobieta albo matka z małym dzieckiem?
Co masz powiedzieć Ty, drogi Czytelniku?
Młodzi nie mają skrupułów. Do tego są skrajnie brutalni. Dla kilku złotych gotowi na wszystko. Jak 16-latek z o rok starszym kompanem. Pod koniec minionego roku dokonali w Gorzowie pięciu napadów. Zaczepiali starsze osoby, uderzali je pałką w głowę, oślepiali gazem i wyrywali torebki i portfele. Gdy wpadli, okazało się, że umawiali się na napady za pomocą sms-ów! Na swoje nieszczęście zachowali je w telefonach!
Jeszcze brutalniejsza była szajka 14- i 15-latków, którzy wiele miesięcy grasowali na gorzowskich Dolinkach. Jedną z ofiar zepchnęli ze schodów, innej złamali zęba! Plan działania mieli zawsze taki sam: uderzać i szarpać, aż ofiara nie puści torebki. Byli bardzo brutalni. A gdy już zostali namierzeni i wyłapani co do jednego, to przed policjantami grali cwaniaków: o staruszkach wypowiadali się z pogardą.
Najgorsze jest to, że czasami młodzi potrafią skopać człowieka dla... zabawy. Jak trzech 16-latków i 15-latek, którzy pod koniec roku na przystanku autobusowym w centrum Gorzowa (!) bez powodu napadli na 19-latka. Katowali go bez skrupułów. Na koniec zabrali mu telefon i portfel. Na szczęście pobicie wypatrzył operator policyjnego monitoringu i patrole wyłapały napastników w dwie minuty!
Jeszcze głupszy powód do bójki wymyśliły sobie cztery 15-latki, które w biały dzień przy galerii handlowej Askana skopały do krwi rówieśniczkę, która wcześniej... krzywo spojrzała na jedną z nich. Zakrwawiona dziewczyna dotarła do domu i dopiero jej matka sprawiła, że o sprawie dowiedziała się policja.
Gdy w takich sytuacjach ktoś mówi: ,,za moich czasów tego nie było'', często ktoś inny odpowiada: ,,było, ale media o tym nie donosiły''. To tylko połowa prawdy. Bo owszem, w poprzednim systemie w mediach nie było tak wielu materiałów o przestępczości nieletnich. Ale też nie było tych przestępstw tak dużo jak teraz! Bo z policyjnych statystyk wynika jasno: z młodzieżą jest coraz gorzej. To dlatego w Komendzie Miejskiej Policji w Gorzowie utworzony został specjalny wydział wyłącznie do spraw nieletnich i patologii, to dlatego komendant za jeden z najważniejszych celów na ten rok wybrał walkę z przestępczością małolatów.
Co się dzieje z nastolatkami? Skąd w nich tyle nienawiści, agresji, skąd brak oporów przed kopaniem człowieka po twarzy albo przed uderzeniem go metalową pałką po głowie?
Danuta Przewoźnik, psycholog z Poradni Psychologiczno - Pedagogicznej nr 1 przy ul. Pankiewicza w Gorzowie tłumaczy: - Dla młodego człowieka, który ma wypaczone podejście do relacji między ludźmi, dobry będzie każdy powód do ataku: inna kurtka, gorsze czy lepsze buty, nie takie spojrzenie. Dobrym powodem jest też brak powodu. Przemoc jest wtedy rozrywką, sposobem na zapewnienie sobie emocji. Wielkie znaczenie ma też sytuacja rodzinna.
Naczelniczka wydział ds. nieletnich i patologii Joanna Kaup-Zimna przekonuje wręcz, że większość nastolatków wchodzi na złą drogę z powodu złego kontaktu z rodziną lub jego braku. - Z reguły około 11 roku życia młody człowiek zaczyna bardzo mocno potrzebować po pierwsze, wsparcia, a po drugie, zasad. Tymczasem rodzice, goniąc za pieniędzmi, nie mają czasu na rozmowy i wspólne rozwiązywanie problemów - mówi policjantka. Dalej drogi są dwie. Dobra: dziecko trafia na fajną grupę rówieśniczą (np. zaczyna uprawiać sport) i w niej otrzymuje oparcie. I zła: grupą okazują się ekipa cwaniaków, w której ten jest lepszy, kto jest... gorszy. - Prawda jest taka, że my, policjanci, oraz psychologowie i sądy mogą się starać na 150 proc., ale tego, co zaniedbała rodzina, nie nadrobimy - dodaje J. Kaup - Zimna.
Jest jeszcze jedna przyczyna takiego stanu rzeczy: łagodne prawo. Gdy nastolatek komuś rozkwasi nos albo wyrwie torebkę, trafia przed sąd rodzinny. A ten najczęściej karze go... kuratorem. Od wielkiego dzwonu wysyła do poprawczaka (skąd mały chuligan ucieka, patrz ramka). Jednak najczęściej w dzień po złapaniu przez policję brutalny gówniarz znowu chodzi po ulicy i śmieje się ofiarom w twarz.
Ministerstwo Sprawiedliwości obiecywało zaostrzenie kar. Po zmianach do poprawczaków mieli trafiać nawet 10-latkowie (dziś zupełnie bezkarni), a 15-latka, w niektórych przypadkach, jak dorosłego można by było skazać na dożywocie. Co z tym projektem? Sprawdziliśmy: zmienione prawo będzie obowiązywało od 8 czerwca. Od tej pory 15-latek, który dopuści się m.in. zamachu, zabójstwa, gwałtu, rozboju albo spowoduje u innej osoby ciężki uszczerbek na zdrowiu albo kalectwo lub weźmie zakładnika może za to odpowiadać jak dorosły. - Zmiany wydają się kosmetyczne, ale rozszerzają zakres możliwości odpowiedzialności przez nieletniego na zasadach określonych w kodeksie karnym - wyjaśnia Maciej Kujawski z wydziału informacji Ministerstwa Sprawiedliwości.
Co to oznacza? Przynajmniej dla kilku ,,bohaterów'' tego materiału więzienie, jeśli znowu spróbują skatować człowieka.