www.pomorska.pl/grudziadz
Więcej informacji z Grudziądza znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/grudziadz
www.pomorska.pl/forum
www.pomorska.pl/forum
Czy tej tragedii można było uniknąć? Co sądzicie Państwo o polskich lekarzach i służbie zdrowia?
W czwartek o godz. 10 rozpoczęła się sekcja zwłok Pauliny Ś. Na wyniki badań trzeba będzie poczekać. Z ciała pobrane zostały próbki do analizy.
Nastolatka zmarła w poniedziałek, w domu. Dzień wcześniej badali ją lekarze grudziądzkiej przychodni wojskowej, którzy skierowali dziecko do szpitala. Tam jednak dziewczyny nie przyjęto. Informowaliśmy o tym w "Pomorskiej".
Wiadomo już szczegółowo, co wydarzyło się dzień przed zgonem dziecka. W ostatniej dobie życia dziewczyny, rodzice kilka razy konsultowali się z lekarzami i bezskutecznie szukali dla niej pomocy w grudziądzkim szpitalu.
Lekarstwa nie działały, stan się nie poprawiał
- Dziewczyna została najpierw zbadana przez lekarza w przychodni, który zapisał jej lekarstwa - mówi Agnieszka Reniecka, zastępca prokuratora rejonowego w Grudziądzu. - Stan zdrowia dziecka jednak się nie poprawiał, lekarstwa nie zadziałały, więc rodzice telefonicznie skontaktowali się z lekarzem w przychodni.
Skierowanie było, ale... hospitalizacji odmówiono
Medyk z przychodni wojskowej zalecił skierowanie 14-letniej Pauliny na oddział w szpitalu. Wypisał szybko druk, a rodzice bezzwłocznie odebrali go w przychodni i zawieźli dziecko do szpitala.
- W lecznicy nastolatkę ponownie zbadano, ale lekarze podjęli decyzję o powrocie do domu. Zalecili również dalsze podawanie lekarstw - mówi prokurator Reniecka.
Dlaczego dziewczynki nie zatrzymano w szpitalu?
Dyrektor szpitala: dziecko nie gorączkowało
- Kiedy nastolatka była ponownie badana w szpitalu, nie miała już gorączki. Nie było podstaw, aby zatrzymać ją na obserwacji - zapewnia Marek Nowak, dyrektor grudziądzkiej lecznicy. - Codziennie przychodnie kierują do naszego szpitala około setki dzieci. Nie wszystkie są przyjmowane. Lekarze pierwszego kontaktu często, gdy mają wątpliwości, od razu kierują dziecko do szpitala. Nasi, często bardziej doświadczeni pediatrzy, powtórnie badają dzieci i decydują, czy rzeczywiście powinny być hospitalizowane.
Jak zapewnia dyrektor Nowak w dniu, kiedy Paulina trafiła do szpitala, dyżur pełnił jeden z najbardziej doświadczonych pediatrów w lecznicy.
- Śmierć dziewczynki to wielka tragedia. Zanim kogokolwiek osądzimy, poczekajmy na wyniki śledztwa prokuratury - dodaje Marek Nowak.
Prokuratura na razie prowadzi śledztwo "w sprawie" zgonu. Zarzutów nikomu nie postawiono.