Młody mężczyzna o kuli, proszący przechodniów o datki - typowy obrazek z ulicy Gdańskiej w samym centrum miasta. Bywa jednak też niebezpiecznie.
- Romowie upodobali sobie Kapuściska - zauważa pan Józef Herman, nasz Czytelnik. - W rejonie skrzyżowania ulic Szarych Szeregów i Wojska Polskiego ludzi zaczepiają nawet całe romskie rodziny. A jeśli odmówisz, słyszysz stek wyzwisk. Czasami dochodzi do szarpaniny.
Herman dodaje: - Skoro Ci ludzie wychodzą na ulice żebrać, tonie robią tego bez powodu. W jaki sposób miasto może pomóc tym nieszczęśliwym ludziom?
W bydgoskim ratuszu uważają, że problem jest bardziej złożony.
- Trzeba zaznaczyć, że w naszym mieście żyją dwie grupy Romów - mówi Aleksandra Lubińska, dyrektor wydziału zdrowia i polityki społecznej Urzędu Miasta Bydgoszczy. - Są ci, którzy mieszkają tu od pokoleń, mają mieszkanie, pracują, są po prostu zadomowieni. Ci też najczęściej korzystają z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Druga grupa to Romowie, którzy są u nas przejazdem, bez stałego zajęcia.
Od 2006 r. istnieje w Bydgoszczy Stowarzyszenie Romano Dżipen (Cygańskie Życie). Powstało przy wsparciu miasta:
- Ratusz pomagał nam między innymi w przygotowaniu wniosków o dotacje Ministra Spraw Wewnętrznych - mówi Bogdan Zieliński, przewodniczący stowarzyszenia. - Oprócz tego dostajemy też pieniądze od miasta. To jednak wciąż za mało, by pomóc wszystkim, którzy po nią do nas przychodzą.