https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz, który często zmienia adres

Renata Kudeł
ks. Jarosław Wiśniewski
ks. Jarosław Wiśniewski Fot. Wojciech Alabrudziński
Ks. Jarosław Wiśniewski promuje swoją książkę "Bezdomny z wyboru. Zapiski misjonarza ze Wschodu".

Urodzony w Rypinie, od osiemnastu lat jest misjonarzem. Ksiądz Jarosław Wiśniewski, rocznik 1963, absolwent Liceum Ogólnokształcącego imienia Marii Konopnickiej, po ukończeniu seminarium duchownego pracował w Rosji - na Kaukazie, Kamczatce i wyspie Sachalin. Głosił słowo Boże w Japonii, w Korei. Obecnie mieszka w Uzbekistanie, w Azji Centralnej. "Na chwilę" powrócił w rodzinne strony. Związany m.in. z Brodnicą, Skrwilnem i Lipnem, w diecezji włocławskiej promował swoją książkę pt. "Bezdomny z wyboru. Zapiski misjonarza ze Wschodu". We Włocławku spotkał się z młodzieżą z Zespołu Szkół im. ks. Jana Długosza oraz III LO im. Marii Konopnickiej - szkoły w której spędził zaledwie rok tu zdając maturę. W autobiograficznej książce tak te czasy wspomina: " Burzliwy, "włocławski 1981 rok... Tu poznałem "Solidarność" i Ruch Młodej Polski. Tu przeżyłem stan wojenny. Otarłem się o internowanie, zdałem maturę i próbowałem dostać się na studia, a w międzyczasie poznawałem Włocławek i okolice..."

Świadectwo misjonarza

Jego książka "Bezdomny z wyboru", która ukazała się w 2010 r. to świadectwo polskiego misjonarza, jednego z pięciu kapłanów, których w 2002 r. wydalono z Rosji. Pierwsza część książki ma charakter autobiograficzny - są to wspomnienia z Rypina, gdzie był dom rodzinny ks. Wiśniewskiego, opowieści z czasów szkolnych, studenckich i o tym, jak został kapłanem.
Druga część to zbiór relacji i refleksji ks. Wiśniewskiego z jego pracy misyjnej w Rosji - na Północnym Kaukazie i Dalekim Wschodzie oraz na Ukrainie. To przejmujące, autentyczne losy katolików na Wschodzie, ich stosunków z innymi wyznaniami, trudności, z jakimi na co dzień się spotykają, a także losy wielu wybitnych kapłanów, którzy poświęcili swe życie misjom w Rosji.
Książka jest barwną relacją świadka, jednego spośród pionierów odnowy struktur Kościoła katolickiego na tych terenach. Ks. Wiśniewski, opisuje też inne wyznania, kultury i narodowości, z którymi zetknął się podczas pracy misyjnej. Jak napisał we wstępie do książki ojciec Andrzej Madej, chyba tylko pan Bóg wiem, gdzie jeszcze ksiądz Jarek będzie wypełniał swoje misjonarskie powołanie. Nam zaś wypada tylko czekać na kolene relacje...

Komentarze 9

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Ludzie co wy piszeta???
J
Jagi

Jarek to leń co zmieniał szkoły bo nie chciało mu się uczyć. Myć też mu się nie chciało. A już uczciwie pracować to sobie nawet nie wyobrażał. Seminaria też zmieniał ale tylko dlatego, że każde chciało się go pozbyć. Wreszcie jakoś udało mu się u Chrystusowców ale ci też chętnie się go pozbyli wyrażając zgodę na misje.. Jarek zerwał z zakonem kontakt a zakon wcale się tym nie martwi. Niech  pasożyta i lenia, żądnego, do tego z co najmniej  dziwną osobowością żywi kto chce byle daleko od zakonu. 

G
Gość

Paru jyż ich z Białorusi wywalili za politykierstwo.

w
wikien

Każdy może pojechać na misje do tych biednych ludzi zamiast leżeć na kanapie i pić piwo

Najłatwiej krytykować co!!!!!!!!!

 Miałam okazję poznać ks Jarka , poznajcie go Powodzenia!!!

z
zoja

Niesamowity człowiek....aktualnie jest w Uzbekistanie....Wielki człowiek !

g
go
Może ktoś wie jakie państwo wpuściło teraz na swoje terytorium kogoś takiego?
b
bóm
W dniu 12.05.2010 o 15:13, szuja napisał:

Dobrze ,że na motorze nie jeździ na rajdy jak jego kolega...buhahaha


Oni nie muszą jeździć na motorach. Ich wożą i noszą. A na wakacje zabierają ze sobą swoich miłych chłopaczków.
s
szuja
Dobrze ,że na motorze nie jeździ na rajdy jak jego kolega...buhahaha
b
bóm
Prozelityzm w klasycznym wydaniu. Nie ma się czym chwalić. Tutejsza czarna okupacyjna siła reaguje chorobliwym rozdrażnieniem i agresją, gdy przedstawiciele innych religii (to przecież też misjonarze) chcą zaprezentować swoje wyznanie wśród mieszkańców klechistanu. Angażują prawo i siłę państwa (jakieś towarzystwa do walki z sektami), aby zniszczyć każdą konkurencję. A ten poprzebierany katabas skarży się, że w innym kraju traktują go lepiej, niż katole traktują innowierców w jego rodzimym katolandzie. Żałosne.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska