www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/torun
Kup Gazetę Pomorską przez SMS - kliknij
Zaczęło się od drzew, które spółdzielnia mieszkaniowa Na Skarpie wycięła pod budowę nowych bloków przy ul. Bolta. Radny twierdził, że było ich 390, spółdzielnia - że mniej. Sprawa trafiła do sądu i wzbudziła duże emocje.
Radny już na pierwszej rozprawie - w styczniu 2007 - zapytał Wojciecha Pronobisa, prezesa spółdzielni: - Czy pan uważa, że ja jestem tak głupi, że nie odróżniam wycięcia 3 drzew od 390?
Co odpowiedział prezes? Tu zaczynają się różnice zdań. Radny twierdzi, że Wojciech Pronobis nazwał go głupkiem.
W maju tego roku, na kolejnej rozprawie - bo rajca wniósł do sądu sprawę o ochronę dóbr osobistych - zeznawał Andrzej M., pełnomocnik prezesa w poprzedniej rozprawie. Zapewniał, że odpowiedź prezesa była znacznie subtelniejsza: - Skoro pan uważa, że jest pan tak głupi, to ja też tak uważam.
Problem w tym, że - wg radnego - Andrzeja M. nie było na styczniowej rozprawie. Nie był jeszcze wtedy pełnomocnikiem członków zarządu Na Skarpie, więc nie mógł pamiętać, co powiedział prezes spółdzielni.
Przedstawiciele spółdzielni kontrują. Podkreślają, że to, że Andrzej M. nie był pełnomocnikiem, nie oznacza jeszcze, że nie było go na rozprawie, a wniosek, że prawnik złożył fałszywe zeznania, jest pochopny.
Na razie sąd odroczył rozprawę. Zdecydował, że we wrześniu przesłucha Andrzeja M. jeszcze raz.