www.pomorska.pl/sepolno
Więcej informacji z Sępólna znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/sepolno
Oskarżony o kłamstwo lustracyjne były sępoleński wicestarosta Jan S. początkowo rozpoznał część swoich donosów, a prawdziwości innych nie wykluczył. Na pierwszej rozprawie w bydgoskim Sądzie Okręgowym odwołał jednak te zeznania. Jak twierdzi, gdy składał je w gdańskiej prokuraturze IPN, był w szoku. Ale teraz nie ma wątpliwości: żaden z tych dokumentów nie jest autentyczny.
Wczoraj, na kolejnej rozprawie zeznawał biegły z Centrum Ekspertyz Kryminalistycznych w Krakowie. Kategorycznie podtrzymał opinię dotyczącą autentyczności pisma byłego starosty na donosach, także jego imienia i nazwiska pod zobowiązaniem do współpracy. Takiej pewności nie ma jednak odnośnie podpisu TW. Jak podkreślał, to tylko pięć liter, nakreślonych szybko, pod różnym kątem. Do wydania jednoznacznej opinii potrzeba więcej materiału porównawczego.
Biegły nie krył, że część posiadanych przez niego dokumentów to wnioski, czy kwestionariusze osobowe, wypełniane przez Jana S. drukowanymi literami.
Na wniosek sądu Jan S. zgodził się, by na sali złożyć potrzebne biegłemu próbki pisma. Ekspert podkreślił, że będzie to jedynie materiał pomocniczy. Z doświadczenia wynika bowiem, że zainteresowani często starają się w takich przypadkach zniekształcać swój charakter pisma. Swoje robi też czas, donosy powstały bowiem wiele lat temu.
Sąd postanowił więc wystąpić o akta osobowe Jana S. do zakładów, gdzie wówczas pracował. Biegły zobowiązał się, że po ich otrzymaniu wyda opinię w ciągu trzech tygodni. Kolejną rozprawę wyznaczono na wrzesień.
Wiarygodność dokumentów potwierdzili wcześniej przed sądem oficerowie bezpieki, którzy prowadzili TW Witolda.