https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jose Carreras w Toruniu. Relacja z koncertu tenora

(MJ)
fot. Lech Kamiński
Wpadka organizatorów, humory tenora, a może nietakt publiczności? Na koncercie Jose Carrerasa w Toruniu zabrakło finałowego utworu, przy którym miało zapłonąć 10 tys. zimnych ogni. Dlaczego? Maestro się rozmyślił.

Jose Carreras wylądował na bydgoskim lotnisku

Występ Jose Carrerasa na toruńskiej Motoarenie to jeden z najbardziej oczekiwanych koncertów tego roku w Polsce. Część widzów bilety kupiła już miesiąc temu, czekając na wielką chwilę. Aż w końcu nadszedł 31 lipca...

Bramy Motoareny zostają otwarte o godz. 19. Już kilkadziesiąt minut wcześniej na ulicach Torunia robi się tłoczno. Trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystkie auta jadą w jednym kierunku. Nic dziwnego, koncert hiszpańskiego tenora przyciągnął 10-tysięczną publiczność i to z całej Polski. Tłum na stadionie gęstnieje, jedni rozglądają się po nowoczesnym obiekcie, inni korzystają z okazji, by coś zjeść i wypić przed koncertem, jeszcze inni kupują broszury poświęcone występowi maestro (jedyne 10 zł) lub zajmują miejsca.

Trybuny zapełniają się powoli, od początku wiadomo, że większość krzesełek zostanie pustych (stadion mieści 15 tys. widzów, na koncert przybyło niecałe 10 tys. - połowa ma miejsca na płycie). - Szkoda, że Carreras będzie miał widok na puste trybuny - mówi kobieta w sukience w kwiaty.

Oto on! Maestro!

Niektórzy wpadają na ostatnią chwilę, koncert się opóźnia. Z 15-minutowym poślizgiem na scenie pojawia się Toruńska Orkiestra Symfoniczna i kataloński dyrygent David Gimenez. Pierwszy utwór bez udziału solisty podsyca oczekiwanie na gwiazdę wieczoru. W końcu jest. On! Jose Carreras bez słowa rozpoczyna "L'ultima canzone" Franscesca P. Tostiego. W pierwszej części słyszymy dziewięć utworów. Znakomite wrażenie robi sopranistka Nataliya Kovalova. Piękny, czysty głos, świetny kontakt z publicznością.

Przerwa. Pierwsze wrażenia? - Carreras cudowny, orkiestra gra przepięknie - komentują Elżbieta i Janusz ze Świecia. - Już pytaliśmy, skąd Toruń dorobił się orkiestry symfonicznej i to w takim wydaniu. Na nasze ucho melomanów to zespół najwyższych lotów.

- Nie mamy żadnych oczekiwań jeśli chodzi o repertuar, sam głos Carrerasa wystarczy, zachwyca nas wszystko, co wykonuje - podsumowują Mirosława i Bolesław z Bydgoszczy. - Ciekawe, co pokaże Steczkowska, po świetnej Kovalovej chyba się nie przebije.

Światła na widowni gasną, znów śpiewa hiszpański tenor. Jakby bardziej rozluźniony, ekspresyjny, ale nadal milczący. Poza cichym podziękowaniem z jego ust nie pada ani słowo skierowane do publiczności. Mówi tylko muzyka. Trzeci utwór drugiej części to słynna piosenka "All I ask of you" Andrew Lloyda Webbera, który Carreras śpiewa w duecie z Justyną Steczkowską. Brawa i kolejny mocny punkt: "Tristesse" Fryderyka Chopina. Tenorowi akompaniuje Piotr Szychowski.

Czy to już koniec?

Koncert nabiera rumieńców, rosną apetyty przed finałem, w którym ma zabrzmieć "Amigos para siempre", przebój igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Wszyscy czekają, 10 tys. zimnych ogni, które mają rozbłysnąć podczas tego utworu, w pełnej gotowości.

Carreras i Kovalova brawurowo wykonują "Libiamo ne lieti calici" z "Traviaty" Verdiego. Burza oklasków. Gasną światła, a nad Moto-areną wybuchają fajerwerki. Pokaz kończy się, a na stadionie zapada cisza. Widzów ogarnia konsternacja. - Co dalej? To już wszystko?

Część publiczności wstaje, wychodzi. Na scenę wraca kilku muzyków TOS. Po chwili znikają. - A "Amigos para siempre"? - słychać żal w zmieszanym tłumie. - A może maestro obraził się, bo dostał za małe brawa? - zastanawia się para w 14. rzędzie. - Żenada - komentuje ktoś inny.

- Nie było zakończenia, więc czujemy niedosyt - mówi pani Sylwia z Torunia. - Nie zdążyliśmy podziękować wykonawcy za koncert. Nie wiedzieliśmy, że to już koniec. Gdzieś coś nie zadziałało. Nie było utworu, przy którym mieliśmy odpalić zimne ognie. Wrażeń było dużo, ale niedosyt pozostaje. Jeśli ktoś wykonuje tak świetną robotę jak Carreras, fajnie byłby mu za nią podziękować.

Jak się okazuje, to sam maestro zdecydował, że nie wróci już na scenę. - Carreras zmienił zdanie, dostałem sygnał, że to jest koniec koncertu i mam odpalać fajerwerki - mówi Marek Kurzawa z agencji Prestige MJM, która organizowała występ tenora. - Sami byliśmy zdziwieni, orkiestra, która miała już przygotowane nuty do finałowego utworu, też. Artysta powiedział tylko: to moja decyzja.

Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 12

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
piter
A czego się spodziewaliście kasując 400 zł za bilety w loży??? Ludzie porozsiadali się na trybunach i tenor miał przed sobą puste krzesełka:) Nasze społeczeństwo jest za biedne i nie dojrzało jeszcze do takich eventów.
C
CTcity
A czego się spodziewaliście kasując 400 zł za bilety w loży??? Ludzie porozsiadali się na trybunach i tenor miał przed sobą puste krzesełka:) Nasze społeczeństwo jest za biedne i nie dojrzało jeszcze do takich eventów.
A
Adam
Maestro się obraził, że tak mało osób przyszło go oglądać. Ciekaw jestem kto będzie na 800 lecie?
G
Gość
Koncert był fatalnie zorganizowany:
1. problem pojawił się już z trafieniem na swoje miejsca;
2. broszury były sprzedawane w budce, do której nie można było trafić;
3. organizatorzy podali błędną informacje, że broszury będą sprzedawane przez osoby, które będą chodzić między trybunami;
4. brak interwencji ochrony wobec pijanych, zakłócających porządek gości z Nestle (powinni ich usunąć z Motoareny);
5. sprzedaż kiełbasek i piwa na koncercie z takim repertuarem to kpina;
6. źle dobrany repertuar (repertuar dla melomanów nie pasuje do imprezy masowej, a ta taką była);
7. telebimy źle ustawione
8. brak zakończenia
9. brak tłumaczenia utworów na telebimach
10. brak wyjaśnień co do rezygnacji z "Amigos para siempre"
11. opóźniona pomoc policji w rozładowaniu ruchu przy wyjeździe z parkingu

+ nagłośnienie słabej mocy, lecz dobrej jakości (jednak myślę, że nie da się osiognąć lepszych efektów na motoarenie)

Napisano wczoraj, 22:24 #9
Czy autor artykułu był wśród tej grupki na trybunie co przed koncertem wydzierała się Ole,ole ole i dziwię sie, że ochrona ich nie wyprowadziła. Uważam że organizacja była niezła a Motoarena jest bardzo dobrym miejscem. A że nie było finału, żałuję. Sam koncert SUPER
Z
Zadowolony
Motoarena nadaje się na takie koncerty jak pięść do nosa. Już lepiej byłoby taką imprezę zorganizować na lotnisku. Organizacja to wizytówka naszych włodarzy - do bani. Począwszy od promocji, aż do uwielbianych przez Zaleskiego fajerwerków.
Zapłaciliśmy za to wszyscy.

Na całym świecie koncerty / i to wcale nie rockowe/ odbywają się na stadionach i nikomu to nie przeszkadza. Ja sam byłem w Monachium i Chicago. Widzę, że tu też odzywają się ci co na koncercie nie byli ale najlepiej wiedzą jak tam miało być. I do tego odpuścili taką niebywałą okazję, bo mają zbyt wrażliwe ucho. Koncert przepiękny, organizacja bardzo dobra. I bardzo dobrze, że tylko wyznaczone bramki prowadziły na wyznaczone sektory. To nie był mecz piłki nożnej, gdzie na Elanę, czy Zawiszę gdzie wszyscy na hura pchają się jednym wejściem.
S
Saga
Koncert był fatalnie zorganizowany:
1. problem pojawił się już z trafieniem na swoje miejsca;
2. broszury były sprzedawane w budce, do której nie można było trafić;
3. organizatorzy podali błędną informacje, że broszury będą sprzedawane przez osoby, które będą chodzić między trybunami;
4. brak interwencji ochrony wobec pijanych, zakłócających porządek gości z Nestle (powinni ich usunąć z Motoareny);
5. sprzedaż kiełbasek i piwa na koncercie z takim repertuarem to kpina;
6. źle dobrany repertuar (repertuar dla melomanów nie pasuje do imprezy masowej, a ta taką była);
7. telebimy źle ustawione
8. brak zakończenia
9. brak tłumaczenia utworów na telebimach
10. brak wyjaśnień co do rezygnacji z "Amigos para siempre"
11. opóźniona pomoc policji w rozładowaniu ruchu przy wyjeździe z parkingu

+ nagłośnienie słabej mocy, lecz dobrej jakości (jednak myślę, że nie da się osiognąć lepszych efektów na motoarenie)

Zgadzam się w punkcie 5, 8 i 10. Co do sprzedaży broszur - nawet nie widziałam budki, w której można je było nabyć, a jeśli idzie o ludzi zakłócających porządek - nie wiem, skąd byli, ale szczęśliwym trafem w pewnym momencie jakoś się uspokoili. Pożeranie na takim koncercie kiełbachy z grilla zwaliło mnie z nóg.
Zdecydowanie czuję niedosyt - zabrakło "Granady" (osobiście uwielbiam ten utwór w wykonaniu maestro Carrerasa) i... zakończenia, możliwości podziękowania śpiewakom, orkiestrze i organizatorom. Jednak - nie żałuję. Warto było pokonać 500 km, aby być tego wieczoru w Toruniu na Motoarenie.
p
pawel
Motoarena nadaje się na takie koncerty jak pięść do nosa. Już lepiej byłoby taką imprezę zorganizować na lotnisku. Organizacja to wizytówka naszych włodarzy - do bani. Począwszy od promocji, aż do uwielbianych przez Zaleskiego fajerwerków.
Zapłaciliśmy za to wszyscy.
k
kasia
Widać że nie byłeś a jako zazdrośnik wypowiadasz się krytycznie a i zatem niesłusznie. Typowy Polak z wielkiego molocha pokazuje jak być średniowiecznym wieśniakiem udającego współczesnego mieszkańca miasta
b
basia
Widzę że co niektórzy na koncercie nie byli ale wypowiadają się krytycznie (no ale cóż nie ma co dziwić taki to potrafi być Polak ) koncert bardzo udany wręcz rewelacyjny, byłam osobiście więc potwierdzam to w każdym calu a i organizatorzy spisali się nie najgorzej
c
czytelnik
Powiem tak - stadion to nie miejsce dla śpiewaka operowego. Od gwiazd o super ustawionym głosie dużo bardziej cenię sobie brak napuszonej sztuczności i pewien rodzaj autentycznego kontaktu z tymi, z którymi dzieli się artysta swoją sztuką - ze słuchaczami. Nie chodzi tu o rodzaj szacunku wobec słuchacza ale o duchową więź.
Dlatego na koncert się nie wybrałem, kiełbasek nie wtryniałem i nie żałowałem , że ognie sztuczne nie odpaliły.
Nie odpaliły? Widać coś nie zaiskrzyło.
t
trans
Koncert byl taki jakiego sie spodziewalem. Carreras w dobrej formie pomimo swojego wieku.Ukrainska sopranistka Kovalova rowniez zaspiewala pieknie jak na spiewaczke operowa przystalo. A Steczkowska nie mogla w jednym utworze pokazac swoich mozliwosci. Widac bylo ze niecodziennie spiewa taki repertuar. Mozna miec drobne zastrzezenia co do naglosnienia spiewaków; mnie osobiscie wydawalo sie ze orkiestra nieco zagłuszala spiewaków, ktorych bylo slabiej slychac szczegolnie z tych dalszych sektorow stadionu. Bez wzgledu na to koncert mozna zaliczyc do udanych.
h
herbal
Koncert był fatalnie zorganizowany:
1. problem pojawił się już z trafieniem na swoje miejsca;
2. broszury były sprzedawane w budce, do której nie można było trafić;
3. organizatorzy podali błędną informacje, że broszury będą sprzedawane przez osoby, które będą chodzić między trybunami;
4. brak interwencji ochrony wobec pijanych, zakłócających porządek gości z Nestle (powinni ich usunąć z Motoareny);
5. sprzedaż kiełbasek i piwa na koncercie z takim repertuarem to kpina;
6. źle dobrany repertuar (repertuar dla melomanów nie pasuje do imprezy masowej, a ta taką była);
7. telebimy źle ustawione
8. brak zakończenia
9. brak tłumaczenia utworów na telebimach
10. brak wyjaśnień co do rezygnacji z "Amigos para siempre"
11. opóźniona pomoc policji w rozładowaniu ruchu przy wyjeździe z parkingu

+ nagłośnienie słabej mocy, lecz dobrej jakości (jednak myślę, że nie da się osiognąć lepszych efektów na motoarenie)
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska