W kościele pw. św. Ap. Piotra i Pawła od ubiegłego roku trwają prace konserwatorskie. Ich sposób budzi zastrzeżenia Doroty Cichowicz, artystki malarki. - To jedyny kościół barokowy w Toruniu, trudno mi się pogodzić z tym, co się tam dzieje - mówi.
Pozostała bryła
Dotąd konserwacji poddany był ołtarz w kaplicy bocznej z obrazem Kazimierza Łukaszewicza. Po zakończeniu prac pani Dorota interweniowała u miejskiego konserwatora zabytków. Do Mirosławy Romaniszyn napisała m.in. "Rzeźby zostały oczyszczone w sposób naruszający integralność dzieła. Zniknęły zabrudzenia i przemalowania, ale także oryginalny, pierwotny, zamierzony przez twórcę wyraz estetyczny. Z zabytku pozostała jedynie bryła." Pani Dorota twierdzi, że powstała nowa jakość i pyta o granice ingerencji konserwatorskiej. Według niej prace nie powinny być przeprowadzane w oderwaniu od charakteru wnętrza, ukształtowanego w latach 50. XX wieku przez artystę malarza prof. Leonarda Torwirta - twórcę konserwacji toruńskiej.
Także przyjaciółka pani Doroty, Małgorzata Świtała z Bydgoszczy, konserwator malarstwa i rzeźby polichromowej uważa, że konserwacja na Podgórzu poszła w złym kierunku - inwazyjnym, a nie zachowawczym.- Konserwatorzy pragną pokazać, jak wyglądały ołtarze w XVIII - mówi Świtała. - W imię dojścia do owej prawdy usuwają z powierzchni rzeźb nawarstwienia oraz ślady działalności czasu i człowieka. Wbrew zamierzeniom konserwatorów biała powierzchnia rzeźb nic nie mówi o pierwotnym zamyśle twórcy. Nie mamy dowodów na to, że na niej nie leżały barwy, które zostały z czasem usunięte.
W wyniku interwencji pań miejska konserwator powołana komisję ekspertów, którzy 1 września przyjrzą się postępom prac. Obie chciały włączyć się w jej obrady, ale ich prośbę odrzucono. - Natomiast jedna z osób, które znalazły się w komisji wcześniej odbierała kontrowersyjny ołtarz - zauważa pani Dorota.
Wszystko sprawdzimy
Miejska konserwator zabytków Mirosława Romaniszyn wyjaśnia: - Po to jest biuro konserwatora, żeby zająć się sprawą i nie mieszać w to innych osób. Czyjekolwiek odczucia estetyczne nie są pierwszorzędnym argumentem. Urząd konserwatora, który nadzoruje prace konserwatorskie, nie może sobie pozwolić, aby zamiast normalnej pracy z udziałem fachowców robić debatę publiczną.
Pani konserwator jest pewna, że wszystko było prowadzone zgodnie ze sztuką. - Każdy ma prawo mieć zwoje zdanie na temat wyglądu rzeźb, - mówi - a pani Dorocie akurat bardziej odpowiada przemalowanie będące jakąś kreacją sprzed kilkudziesięciu lat. Niewiele ma to jednak wspólnego z pierwotną ideą, która jest do odzyskania pod spodem.
Mirosława Romaniszyn twierdzi, że w 30-letniej karierze po raz pierwszy spotkała się z tak gwałtownym sprzeciwem. Nie przeczy jednak, że wśród konserwatorów zdarzają się dyskusje co do sposobu prowadzenia prac.
- Poglądy fachowców się zmieniają - twierdzi. - W pewnym momencie była np. "moda" na prezentowanie wszystkich możliwych nawarstwień. Rodzi się więc pytanie, których wiarygodnych śladów, umożliwiających rekonstrukcję konserwatorską, jest najwięcej? Po dyskusji przychodzi czas decyzji i ktoś musi ją podjąć.
Proboszcz parafii na Podgórzu o. Robert Nikiel na razie do sprawy podchodzi bardzo ostrożnie: - Poczekamy na opinię komisji, która zbierze się 1 września. Nam rzeźby się podobają, inni parafianie też nie zgłaszali uwag.
Udostępnij