Mieszkanie w domu całodziennej opieki nie musi być najsmutniejszym okresem w życiu. Przykładem jest wiekowa internautka ze stanu Ohio.
- Z początku ludzie nie wierzyli, że mój pomysł wypali - mówi 90 - letnia Phyllis Greene. - Spotkałam jednak uroczego człowieka, profesora, który spokojnie nauczył mnie podstaw obsługi komputera. To było pod koniec 2009 roku. Wtedy też zaczęła się moja przygoda z blogowaniem.
Internautka nie wyobraża sobie poranka bez napisania kilku postów do swojego bloga: - Gdy się obudzę, zwykle przed komputerem spędzam dwie godziny - mówi Phyllis. - Potem, w ciągu dnia zajmuję się innymi rzeczami, czytam, oglądam telewizję. Mam dużo czasu na przemyślenia - wiekowa bloggerka opowiada dziennikarzowi BBC.
A wszystko zaczęło się od pasji pisania
- Zawsze chciałam pisać. Problem w tym, że mój charakter pisma jest po prostu obrzydliwy. I to mnie zniechęcało. No i w końcu odkryłam to cudowne urządzenie, komputer. Oprócz porannego blogowania, nieraz też przed samym snem przychodzi mi na myśl, żeby może jeszcze na chwilę włączyć komputer.
Mimo podeszłego wieku, Phyllis jest pełna życia
- Jestem pozytywnie nastawiona do świata. Piszę o różnych rzeczach. O tym co może przyjść do głowy 90-letniej staruszce. Nie narzekam jednak na życie. mam wspaniałe, kochane dzieci i wnuczęta. A jestem tu dlatego, że moje serce jest w fatalnym stanie. W domu opieki zawsze mogę liczyć na fachową pomoc. Nie boję się bólu, ani tego, że ktoś nie zauważy, że mój stan się pogarsza.
Po pierwsze, nie narzekać
- Wiem, że czyta mnie w internecie co najmniej kiludziesięciu moich przyjaciół. Wiecie, może zaczęłam pisać ze strachu przed odejściem? Teraz już się pogodziłam z tym, że nikt nie wie, ile jeszcze mogę żyć. Piszę też dlatego, że chciałabym, żeby ktoś o mnie pamiętał, kiedy odejdę - kończy Phyllis.