Dym zwiastował pożar
- 40 minut po północy obudził mnie dym. Otworzyłem drzwi swojego mieszkania i wyszedłem na korytarz. Widziałem co się dzieje, więc od razu wezwałem straż pożarną - relacjonuje Marian Dejewski. Jego brat Krzysztof dodaje: - Prawie cztery godziny strażacy gasili ogień.
W trakcie akcji ratowniczo-gaśniczej z budynku ewakuowano 20 osób. Dwóch mężczyzn, śpiących w płonącym mieszkaniu, z poważnymi poparzeniami przewieziono do szpitala. Jeden z nich został przetransportowany do szpitala w Grudziądzu, a wczoraj helikopterem do specjalistycznego szpitala w Gryficach.
W budynku zniszczone są trzy mieszkania oraz korytarz. Nie ma też prądu bo spłonęła instalacja. - W naszym mieszkaniu nadpalone są drzwi, strażacy musieli też wybić okno. Sąsiedzi, u których się paliło, pewnie sami zaprószyli ogień. Oni często piją, nie mają prądu, za światło i ogrzewanie służą im zapalone znicze. To pewnie od tego ten pożar - mówią Dejewscy.
Józef Dejewski, ojciec Mariana i Krzysztofa: - Z tymi sąsiadami cały czas są problemy. Ciągle piją, zapraszają sobie "gości" wielokrotnie wzywaliśmy policję ale to nic nie pomogło. A teraz mielibyśmy prawdziwą tragedię.
Nocleg w hotelu
Budynkiem zarządza wąbrzeski TBS. - Póki co nikt nie zaproponował nam pomocy. Był ktoś z administracji, ale tylko popatrzył i poszedł. Chociaż obiecali, że to wybite okno mają wymienić - mówią Dejewscy.
Urzędnicy zapewniają, że lokatorom oferowali noclegi w hotelu "Unii". Nie wszyscy jednak z tego skorzystali.
Przyczyny pożaru ustalają biegli. - Na oficjalne określenie przyczyn pożaru musimy poczekać, ale wiele wskazuje, że było to zaprószenie ognia, prawdopodobnie od świeczki lub znicza - mówił prokurator Janusz Biewald.
Za nieumyślne zaprószenie ognia grozi kara do 5, a za świadome do 10 lat pozbawienia wolności.
Czytaj e-wydanie »