ELANA TORUŃ - ZAWISZA BYDGOSZCZ 1:0 (0:0)
Bramka: Mania (90+3. głową)
ELANA: Penkovets - Zamiatowski, Sobolewski, Świderek, Wróbel - Patora, Młodzieniak, Mądrzejewski (78. Dreszler), Zaremski - Ihenacho (66. Skonieczka), Okyekachi (83. Mania).
ZAWISZA: Witan - Stefańczyk, Dąbrowski, Warczachowski - Galdinho, Klofik (75. Szczepan) - Maziarz, Tabaczyński (55. Kanik), Wójcicki - Okińczyc (81. Ślirirczyk).
Sędziował: Dominik Sulikowski (Pomorski ZPN). Widzów: 2 000 (w tym 600 kibiców Zawiszy). Żółta kartka : Mania.
Dochodziła 93 min. spotkania. Drużyna Elany wywalczyła rzut rożny. Do piłki podszedł tradycyjnie Adam Młodzieniak, dośrodkował bardzo silnie na krótki słupek. Do futbolówki, między defensorów Zawiszy, wyskoczył Grzegorz Mania i precyzyjną "główką" umieścił piłkę tuż przy słupku. - Nie rozumiem tej bramki - mówił rozczarowany obrońca gości Maciej Dąbrowski. - Doskonale wiedzieliśmy, że Adam bije rogi na krótki słupek. Nie wiem dlaczego któryś z chłopaków nie zblokował wyjścia napastnika Elany i nie wybił piłki w pole.
Pierwszy kwadrans to leciutka przewaga gości. Piłkarze Macieja Murawskiego, który zmuszony był oglądać spotkanie z trybun (regularnie wysyłał swego posłańca Krzysztofa Szala do ławki rezerwowych z uwagami dla prowadzącego zespół Piotra Gruszkę) świetnie zorganizowali się w środku pola; grali wysoko, blisko siebie i agresywnie. Przede wszystkim mądrze odcinali od podań Młodzieniaka, prowadzącego grę w zespole toruńskim. Zdecydowanie gorzej wyglądała gra przyjezdnych już w ofensywie. Bydgoszczanie zbyt wolno i czytelnie budowali swoje akcje, dlatego defensorzy Elany czekający czujnie we własnej połowie likwidowali w zarodku ataki rywali.
Gra rozkręciła się wyraźnie w ostatnich 20 minutach pierwszej połowy drugiej połowy.
Po przerwie zawiszanie od razu przejęli inicjatywę. Ale nadal grzeszyli tempem swoich akcji. Stąd natychmiastowa decyzja o wprowadzeniu na plac Kanika, który miał przyśpieszyć akcje prawa stroną, rozerwać obronę. Po jedynym takim ataku i centrze od Stafańczyka główkował Okińczyc, ale uderzył piłkę za lekko i w sam środek bramki. Miejscowi także wyszli z założenia, że najlepszą obroną jest atak. Wzmocnili więc prawe skrzydło wprowadzając na boisko Skonieczkę. Mecz znów się wyrównał, choć bliżsi szczęścia i tym razem byli podopieczni Dariusza Durdy. Młodzieniak sobie znanym sposobem uśpił czujność Galginho i Dabrowskiego i huknął lewą nogą. od straty bramki gości uratowała porzeczka.
Kibice szykowali się już do wyjścia jakby rozczarowani remisem, gdy tymczasem piłkę meczową mieli ich ulubieńcy. - W tym zagraniu nie było krzty przypadku - mówił szczęśliwy bohater ostatniej akcji Grzegorz Mania. - Już kilka takich goli strzeliłem podczas wewnętrznych gierek
PiotrGruszka
Zawisza
- To był mecz typowo remisowy. Nie ustrzegliśmy się błędu przy stałym fragmencie. Dziś mieliśmy mniej swoich okazji,ale przyznaję skuteczność to nasz problem
Opinia trenera
Dariusz Durda
Elana
- Wygrana w derby smakuje szczególnie. Zagraliśmy dziś perfekcyjnie taktycznie. Mamy fajną drużynę i jeszcze w tej lidze zaistniejemy.