Pięć lat temu, kiedy Rafał Blechacz walczył o zwycięstwo w konkursie, państwo Wakarecy nie mieli jeszcze w swojej kablówce TVP Kultura, więc przyjechali do mnie obejrzeć finały.
Dla Pawła zabrakło wtedy krzesła, więc jako najmłodszy siedział na dywanie oglądając występ. Dziś, po pięciu latach, gdy to on siedzi przy fortepianie, jest to dla mnie niezwykłe uczucie, bo widzę jak bardzo przez ten czas się rozwinął i jaką drogę pokonał.
Dla Pawła to było ogromne przeżycie i odpowiedzialność, bo był jedynym Polakiem w finale. Z początku wyczuwałam jego zdenerwowanie. Grał trochę bez swobody, w dużym napięciu. Później "rozegrał się" i dał nam wykonanie bardzo emocjonalne i poetyckie. Pokazał grę refleksyjną, nacechowaną oryginalnym myśleniem. Każdy dźwięk miał swój wyraz. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie druga część Koncertu, w którym widać było duże natchnienie i żarliwość, zatopienie w muzyce. Oczywiście były pewne nieczystości, ale Miroslav Kultyshev, który jest wielkim perfekcjonistą, również się ich nie ustrzegł. Nikt nie jest maszyną.
Jedyny Polak w finale Konkursu Chopinowskiego woli grać w piłkę niż męczyć dłonie na fortepianie (wideo)
Należy pamiętać, że oglądając transmisje telewizyjną, słyszymy dźwięk przetworzony. Dostęp do niuansów dźwiękowych mamy tylko słuchając na żywo, w sali koncertowej. A Paweł jest mistrzem w operowaniu barwami dźwięku i niuansami. Sądzę, że bardzo pomogło mu doświadczenie występów z orkiestrą. Pierwszy raz wykonał koncert z orkiestrą w wieku ośmiu lat i co roku występował z towarzyszeniem naszej Toruńskiej Orkiestry Kameralnej. To zresztą ewenement, że najzdolniejsi uczniowie szkoły muzycznej mają taką szansę na regularne występy z towarzyszeniem profesjonalnej orkiestry. Wielu pianistów taką okazję ma dopiero w finale poważnego konkursu. Jestem za to orkiestrze bardzo wdzięczna.
Bez względu na werdykt jury, uczestnictwo naszego ucznia w finale najbardziej prestiżowego konkursu na świecie jest dowodem na przynależność do światowej czołówki. Miałabym ogromny kłopot, gdybym musiała dokonać klasyfikacji tej finałowej dziesiątki. Każdy z tych pianistów jest inna indywidualnością
Cieszę się, ze została zauważona jego osobowość, wrażliwość i oryginalność myślenia. Bo to chłopak, który zawsze miał szerokie zainteresowania. Pamiętam, że ważne było dla niego na przykład robienie linorytów, więc zdarzało się, że tuż przed wyjazdem na ważny konkurs miał pęcherze na palcach i nie mógł dotknąć klawiatury. Czasem całymi dniami grał w piłkę, albo łowił ryby nad Wisłą. Sam zresztą rzeźbił sobie i malował przynęty, które później rozdawał znajomym wędkarzom. Na pewno więc wszyscy wędkarze trzymali za Pawła kciuki.
W jednym z wywiadów Paweł podkreślił, że jest tylko zwykłym studentem, który zdecydował się wziąć udział w Konkursie. To nieprawda - nie był zwykłym studentem, tak jak nie był zwykłym uczniem. Jest człowiekiem obdarzonym wielkim talentem.
Czytaj e-wydanie »