Grzegorza Napieralskiego można było wczoraj spotkać również w Galerii Fordon. Podczas konferencji prasowej w tamtejszej kawiarni Jamaica promował Jana Szopińskiego, kandydata na prezydenta Bydgoszczy. Podczas spotkania były wicemarszałek województwa zaprosił bydgoszczan do... BAR-u.
Więcej kultury
Pod tym skrótem kryje się nowa inicjatywa Szopińskiego - Bydgoska Agencja Rozwoju.
- Jeśli zostanę prezydentem miasta - obiecywał kandydat - powołam BAR, do prac którego zaproszę wszystkich chętnych: ludzi kultury, społeczników, przedsiębiorców. W ten sposób wspólnie będziemy rozwijać plany największego miasta regionu.
Wiele krytycznych słów skierował Szopiński pod adresem Konstantego Dombrowicza: - Dla Fordonu, największej dzielnicy miasta, nie zrealizowano planów budowy kina i domu kultury, tak potrzebnego tej dzielnicy. Doprowadzę do tego, by ta dzielnica nie była kulturalną pustynią.
Obietnic padło dużo więcej. Jan Szopiński planuje rewitalizację starego Fordonu i usprawnienie sieci komunikacyjnej. Zamierza również rozpocząć rewitalizację ulicy Gdańskiej: - Skłamałbym obiecując, że odnowię secesyjne ulice centrum - m.in. Dworcową, Śniadeckich i Chodkiewicza. Uniemożliwia to wielki zadłużenie miasta przez pana Dombrowicza.
Rynek to trochę za mało
Wizyta w Fordonie nie zakończyła się jednak spotkaniem w galerii handlowej. Kilka minut po godz. 13 Napieralski, razem z Szopińskim oraz między innymi z Łukaszem Chojnackim, kandydatem SLD do Rady Miasta wybrali się na targowisko przy ulicy Twardzickiego.
- Nie spodziewałem się, że spotkam go właśnie tu, na Białym Rynku - mówi zaskoczony Andrzej Malinowski, mieszkaniec osiedla Tatrzańskiego. Chwilę wcześniej skończył krótka pogawędkę z politykiem, którego - jak sam przyznaje - do tej pory znał tylko z telewizji.: - W sumie fajny człowiek. Trudno mi było jednak odpowiedzieć tak wprost na pytani, jak mi się tu żyje. Chciałbym, żeby coś się tu zmieniło.
Nasz rozmówca dodaje: - Rynek to trochę za mała rozrywka jak na dzielnicę liczącą 70 tys. ludzi.
Handlują bez kontroli?
Pewniej w rozmowie z szefem SLD czuli się państwo Halina i Jerzy, którzy prowadzą na "Białym" kiosk z prasą i papierosami.
- W telewizji wygląda pan na tęższego - zagaiła pani Halina. Jej mąż zmienił temat: - Pyta pan, jak nam się żyje. Właściwie - wzruszył ramionami pan Jerzy: - Całkiem dobrze. Trochę jednak boję się pomysłu posłów, którzy chcą zalegalizować marihuanę.
Napieralski uciął temat: - Tego proszę się nie obawiać. Ja też nie jestem zwolennikiem narkotyków - wyjaśnił
Z kolei pan Kazimierz, też handlowiec zajął przewodniczącemu ładnych kilka minut. Wyłuszczył mu problem obcokrajowców, którzy pojawiają się na rynku okazjonalnie: - Sprzedają ubrania po podejrzanie niskich cenach. I służby się tym nie interesują.
Czytaj e-wydanie »