Przez dłuższy czas myśliwym nie udało się natrafić na żadnego zwierza.
- Opolowaliśmy dwa mioty ale nie pozyskaliśmy żadnej sztuki - opowiada dziennikarzom rzeszowskich "Nowin" prowadzący polowanie podłowczy Jan Grochowski.
Wtedy naganka ruszyła do gęstego gęsty młodnika ciągnącego się po prawej stronie drogi u podnóża góry Zimny Wierch, w leśnictwie Barwinek. I stąd właśnie na linię myśliwych wyszła duża wilcza wataha.
- Liczyła w sumie 24 wilki - relacjonuje Grochowski. - Nigdy wcześniej w historii naszego koła nie spotkaliśmy się z tak liczebną watahą.
19 osobników wyszło wprost na stanowisko, na którym stał prezes koła, Zdzisław Dudzic. 5 przemknęło za linię na stanowisku innego myśliwego.
Martwy wilk pod Otłoczynem. Wataha jak rodzina
Ta sytuacja to jaskrawy przykład, jak liczebna stała się populacja wilka na Podkarpaciu w sytuacji, kiedy polowanie na ten gatunek dozwolone jest u naszych południowych sąsiadów Słowaków i na Ukrainie - uważa Grochowski. - Rozrastająca się ciągle populacja wilka obniża liczebność zwierzyny płowej w łowiskach, czyni szkody wśród zwierząt gospodarskich i może stanowić zagrożenie dla człowieka. Jeden wilk zjada rocznie prawie 500 kg mięsa, a zapotrzebowanie tak licznej watahy, jak ta spotkana w Barwinku, to około 12 ton mięsa - czyli prawie 130 jeleni łań.
Zarząd Koła Łowieckiego "Rogacz" w Dukli poinformował marszałka województwa i wojewodę podkarpackiego, dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, nadleśnictwo Dukla oraz okręgowe władze związku łowieckiego w Krośnie.
W Polsce na wilki nie wolno polować. Gatunek objęty jest ścisłą ochroną od 2001 roku. W wyjątkowych przypadkach zezwolenie na odstrzał osobników niebezpiecznych lub atakujących stada wydaje minister ochrony środowiska.
Wataha wilków przegoniła rajdowców z podtoruńskiego poligonu
żródło: Myśliwi w szoku: wyszła na nas wataha 24 wilków!
Udostępnij