Sanie zaprzężone w dwa konie ledwie zmieściły "mikołajową ekipę", która w niedzielne, wczesne popołudnie wyruszyła w trasę dookoła jeziora Krzewenckiego. Królował w niej św. Mikołaj, czyli Jan Nowicki, głośno intonując kolędę: "Bóg się rodzi, moc truchleje...". Wtórował mu Rafał Sadowski, również aktor, który wcielił się w rolę Pastuszka. Nie zabrakło akordeonisty, który nadawał muzyczny ton całej ekipie. - To już tradycja - mówi Anna Błażejczyk, siostra Jana, która w krzewenckim domu pełniła tego dnia rolę gospodyni. W saloniku, z widokiem na zamarznięte jezioro, palił się kominek. Z kuchni roznosił się na cały dom zapach rosołu. W salonie nakryto stół dla gości, którzy za kilka godzin wrócą tu zmarznięci i głodni. Ale najpierw praca!
- Na ten dzień czekam przez cały rok - zwierza się aktor. - To cholerna przyjemność dawać, a nie brać...
Więcej o niepowtarzalnych mikołajkach w Krzewencie - już wkrótce w papierowym wydaniu "Pomorskiej"