Sceny jak z horroru rozgrywały się na oczach dziesiątków mieszkańców okolicznych domów, którzy akurat robili zakupy. Ludzie z niedowierzaniem patrzyli jak wściekły mężczyzna ugania się za żoną, wymachując siekierą. Nie mogli też uwierzyć, że przeżyła, widząc wielką czerwoną plamę krwi przed bramą, gdzie dopadł ją w końcu kat.
Śledczym udało się ustalić, że w noc poprzedzającą dramatyczne wydarzenia w domu Edwarda i Wiesławy doszło do spotkania przy alkoholu. Był tam syn Wiesławy z pierwszego małżeństwa z dziewczyną i jego koledzy. Było tam także niespełna 4-letnie dziecko Wiesławy i Edwarda oraz pies.
Do makabry doszło około 9 rano. Najpierw Edward porąbał drzwi, później zaatakował żonę. Awantura, która wybuchła w mieszkaniu przeniosła się na ulicę. Tam też furiat dopadł małżonkę. Świadkowie wezwali pomoc. Na widok patrolu straży miejskiej Edward M. rzucił siekierę w śnieg i zaczął uciekać. Jeden ze strażników udzielił pierwszej pomocy rannej kobiecie. Drugi schwytał podejrzanego.