Od kilku tygodni mieszkańcy gmin Pakość i Kruszwica walczą z wodami Noteci i Gopła, które występują z brzegów. Dom Andrzeja Piętasa w Pakości chroni wysoki wał usypany z worków z piaskiem.
- Gdyby nie pomoc strażaków, bylibyśmy już zalani - wyznaje. Cały czas obserwuje rzekę. Czeka, aż woda w końcu zacznie opadać.
Bardzo dużo wody
Sprawę od początku bacznie badają wolontariusze związani ze Stowarzyszenia Ochrony Środowiska "Przyjezierze". Dotarli do informacji, z których wynika, że z odkrywki Tomisławice do Noteci trafia 50 metrów sześciennych wody na minutę (rocznie - 26 milionów sześciennych wody).
- Od listopada woda w Gople podniosła się o 30 centymetrów tylko dzięki zrzutom wody z kopalni. Czy nie ma to wpływu na podtopienia Ostrówka, Pakości czy kopalni żwiru w Wojdalu? Uważamy, że ma. To jest bardzo duża ilość wody - mówi Drzazgowski.
Sprawą zainteresował się poseł Krzysztof Brejza. Zaznacza, że kopalnia nie jest jedyną winowajczynią sytuacji na Kujawach.
- Jeśli jednak ktoś twierdzi, że nie ma ona żadnego wpływu na podtopienia lokalne, jest w dużym błędzie - wyznaje.
Dysponuje również dowodami na to, że kopalnia do Gopła przepompowuje zanieczyszczoną wodę z tak zwanego spągu, czyli bezpośrednio z wyrobiska.
Wniosek o kontrolę
Tymczasem kopalnia nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Odprowadzamy wodę z odkrywki Tomisławice w ilościach zgodnych z określonymi w pozwoleniu wodno-prawnym. Żadne limity nie są przekraczane. Podobnie rzecz się ma z jakością wody. Odpowiada ona przewidzianym dla niej normom. Jest zresztą stale kontrolowana - tłumaczy Ewa Galantkiewicz z KWB "Konin" w Kleczewie.
Poseł Brejza chce jednak to sprawdzić. Głównego Inspektora Ochrony Środowiska poprosił o kontrolę, na ile podejrzenia ekologów są słuszne. Natomiast od prezes Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej chce się dowiedzieć, czy w przypadku zagrożenia powodziowego na Noteci nie należało ograniczyć pompowanie wody z odkrywki Tomisławice.
Czytaj e-wydanie »