https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w szpitalu im. Jurasza! W ciągu kilkunastu dni aż trzykrotnie przekładano pacjentce operację

(mp)
Operację przekładano dotychczas trzykrotnie
Operację przekładano dotychczas trzykrotnie fot. sxc.hu
Lecznica tłumaczy się względami klinicznymi, ale chorej to nie przekonuje. - Mam już dość - mówi sfrustrowana kobieta.

Halina Dąbrowska, mieszkanka Koronowa, od dłuższego czasu zmagała się z powikłaniami po przeprowadzonej w 2007 roku operacji na odcinku szyjnym kręgosłupa. Lekarze wszczepili jej wówczas tak zwany implant cage, który miał wypełnić przestrzeń po usuniętym dysku.

Niestety, implant wysunął się i uszkodził przełyk. W konsekwencji pani Halina odczuwa częsty ból przy przełykaniu. - Mam ograniczony jadłospis - mówi kobieta. - Staram się jadać produkty w formie papki.

Po trzech latach oczekiwania, pacjentka trafiła w końcu do bydgoskiego "Jurasza". Przyjęto ją 14 lutego. - Lekarze mieli usunąć implant - wyjaśnia kobieta.
Termin operacji zaplanowano na tydzień, w którym pani Halina została przyjęta do lecznicy. - Potem poinformowano mnie, że zabieg odbędzie się jednak 21 lutego - relacjonuje pacjentka. - Przed i w dniu operacji oczywiście nic nie jadłam.
Ale plany uległy zmianie. Zabieg znowu przesunięto. Tym razem na 23 lutego. - Kolejny stres, kolejne przygotowania - opowiada bezsilna kobieta.

Operacja miała się rozpocząć wczesnym rankiem. - Około godziny 7.30 przewożono mamę na salę operacyjną - mówi córka pani Haliny. - Zdążyłam jej tylko pomachać.
Po kilku minutach córka pacjentki usłyszała kłótnię dobiegającą zza drzwi gabinetu lekarzy. Chwilę później zobaczyła na korytarzu łóżko szpitalne a na nim swoją mamę. Okazało się, że... operację przełożono. Dlaczego? - Ponieważ na salę operacyjną trafił również pacjent z urologii, w związku z czym, jak tłumaczyli anestezjolodzy, zabrakło sprzętu - odpowiada córka pani Haliny.

Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się jednak, że sprzęt, o którym mowa, znajdował się również na oddziale otolaryngologii. - Anestezjolodzy mogli go po prostu przenieść - wyjaśnia anonimowo nasz rozmówca.

Zupełnie inne stanowisko prezentuje dyrekcja lecznicy. - Nie ma takiej sytuacji, aby szpitalny sprzęt stał bezużyteczny - tłumaczy Marta Laska, rzecznik prasowy placówki. - W tym samym czasie wykorzystywany był do innego zabiegu ze wskazaniami życiowymi.

O to, dlaczego aż trzykrotnie przekładano zaplanowaną wcześniej operację i czy nikt nie zdołał ustalić dostępności sprzętu, zapytaliśmy prof. Wojciecha Beutha, kierownika kliniki neurochirurgii i neurotraumatologii: - To sprawa zależna nie tylko ode mnie, ale także od anestezjologów - odpowiada profesor, zaznaczając, że więcej informacji na ten temat przekazuje rzecznik.

Takie samo pytanie chcieliśmy zadać anestezjologom, ale Krzysztof Kusza, kierownik oddziału, przebywa na zwolnieniu lekarskim.
- Nie można przewidzieć względów klinicznych, czyli między innymi dostępności wysokospecjalistycznego sprzętu - dodaje Marta Laska.
Niestety, fakt ten przekłada się nie tylko na ogromny stres chorej, ale także wydłuża hospitalizację, a jak wiadomo, "Jurasz" zmaga się z niemałym długiem. - Z uwagi na dobro pacjentki, podjęliśmy decyzję, aby została w szpitalu - tłumaczy rzecznik placówki.

Wiadomo już, że czwarty termin operacji wyznaczono na 25 lutego. - Poproszono mnie o kredyt zaufania - mówi pani Halina. - Nie mam wyjścia. Najwyraźniej w tej placówce chorego leczy się nerwami.
Sprawa kobiety trafiła do szpitalnego rzecznika praw pacjenta.
Wrócimy do tematu.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 15

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

l
leonard

Przecież te szpitale tzw. uniwersyteckie od 2004 roku będące pod rządami toruńskiego ,pełnego patologii uniwerku pod wieloma względami są gorsze od powiatowych.

Medycy, jak to ludzie są dobrzy, normalni ale ich tacy którzy zamiast pacjentów mają nominały na oczach.

Jeżeli jeszcze NIE prawidłowej kontroli to już raczej tragedia?

Ryba psuje się od głowy a pracownicy szpitala nawyki czerpią od swojego głównego szefa - kolejnego rektora umk, czyli Utopi Motomani Kapusiowa?

o
obserwator

Przecież te szpitale tzw. uniwersyteckie od 2004 roku będące pod rządami toruńskiego ,pełnego patologii uniwerku pod wieloma względami są gorsze od powiatowych.

Medycy, jak to ludzie są dobrzy, normalni ale ich tacy którzy zamiast pacjentów mają nominały na oczach.

Jeżeli jeszcze NIE prawidłowej kontroli to już raczej tragedia?

J
Jakub

Spoko. Miałem to samo. Planowana operacja embolizacji bardzo trudnej malformacji. Oczywiście głodówka, lewatywa, leki przeczyszczające. Rano? Operacja będzie jednak na kolejny dzień. Znowu to samo. Jeden posiłek, głodówka, lewatywa, leki...kolejny dzień? to samo. Powiedziałem im, że albo robią operację albo ja się wypisuję bo szpital to nie sanatorium że sobie mogę leżeć i odpoczywać a co więcej mogę ich oskarżyć o działanie na moją szkodę bo przyjmowanie leków przeczyszczających i głodówka przez 3 dni na pewno nie działają korzystnie na moje zdrowie. W tym momencie ordynator załatwił operację na następny dzień. Odbyła się. Nie zmienia to faktu, że gdybym się nie uparł olali by to znowu. Paranoja. Czasami chyba lepiej umierać ale w swoim łóżku niż z głodu i wyczerpania i wyczerpanych nerwów w szpitalu. 

J
Jakub

Spoko. Miałem to samo. Planowana operacja embolizacji bardzo trudnej malformacji. Oczywiście głodówka, lewatywa, leki przeczyszczające. Rano? Operacja będzie jednak na kolejny dzień. Znowu to samo. Jeden posiłek, głodówka, lewatywa, leki...kolejny dzień? to samo. Powiedziałem im, że albo robią operację albo ja się wypisuję bo szpital to nie sanatorium że sobie mogę leżeć i odpoczywać a co więcej mogę ich oskarżyć o działanie na moją szkodę bo przyjmowanie leków przeczyszczających i głodówka przez 3 dni na pewno nie działają korzystnie na moje zdrowie. W tym momencie ordynator załatwił operację na następny dzień. Odbyła się. Nie zmienia to faktu, że gdybym się nie uparł olali by to znowu. Paranoja. Czasami chyba lepiej umierać ale w swoim łóżku niż z głodu i wyczerpania i wyczerpanych nerwów w szpitalu. 

j
ja
W tym szpitalu, na tym oddziale nie liczą się z pacjentem. Nie płacisz, czekasz! Nie płacisz, jesteś dla lekarzy NIKIM!
N
Non2000
Jako osoba zapoznana z tematem, uważam że prasa przekazuje nierzetelne informacje, przedstawiając sytuacje tylko z jednej strony.
N
Non2000
Przecież wiadomo, że w Juraszu personel ma pacjenta ...no wiecie gdzie.Tam liczy się tylko kasa i nic wiecej.Zresztą -długi mówią same za siebie.Są to setki milionów zł. ale personel dostaje dwucyfrowe zarobki. Paranoja.

Długi szpital ma dlatego, że leczy beznadziejne przypadki, których leczenia nie chcą sie podjąć inne placówki.
N
Non2000
Przecież wiadomo, że w Juraszu personel ma pacjenta ...no wiecie gdzie.Tam liczy się tylko kasa i nic wiecej.Zresztą -długi mówią same za siebie.Są to setki milionów zł. ale personel dostaje dwucyfrowe zarobki. Paranoja.
m
miki
Nie zaplacila to czeka!

Przecież to oczywista oczywistość. Najpierw oszczędza na swoim zdrowiu, a potem ma pretensje. Nie dosyć, że ma zaszczyt leżeć w uniwersyteckim pod okiem salowych, które są pod okiem WAZNYCH DOKTORUF i PROFESORUF, to jescze pyskuje. Co koronowo, to koronowo,.
b
baba
Nie zaplacila to czeka!
J
JAN
dopiero tydzień temu wróciłem ze szpitala JURASZA zbytnio nie mogę narzekać ale wesoło nie było nie zbyt przyjemni lekarze i pielęgniarki .Jedzenie w miare dobre leczyli mnie przez 12 dni i nie bardzo rozeznali się co powodem jest moje omdlenie.
k
kika
tylko w tym szpitalu studenci mogą sie nauczyć olewania pacjentów, a lekarze to urzędnicy bez wiedzy
s
smerf
Tak rzadzą torunioki tym szpitalem od 2004 roku.Zadłużają na maxa, czego efektem jest ciągły brak limitów, podpisują kontakty których nie potrafią zrozumieć ani przewidzieć ich następstw, no bo skaąd niby humanista ma się znać? W "Bizielu" nie takie sytuacje mają miejsce, po przejęciu go przez torunioków, tam niczego się nie dowiesz, bo wszystko jest tajemnicą nawet na co zmarł pacjent.
W
Witek
Przecież wiadomo, że w Juraszu personel ma pacjenta ...no wiecie gdzie.Tam liczy się tylko kasa i nic wiecej.Zresztą -długi mówią same za siebie.Są to setki milionów zł. ale personel dostaje dwucyfrowe zarobki. Paranoja.
s
szuja
Cyt...- Nie ma takiej sytuacji, aby szpitalny sprzęt stał bezużyteczny - tłumaczy Marta Laska, rzecznik prasowy placówki. - W tym samym czasie wykorzystywany był do innego zabiegu ze wskazaniami życiowymi...
No właśnie jak się da to się zrobi.Ale jaja ma pani Rzecznik prawie jak chłop.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska