Prezydent był zaskoczony
Ta decyzja zaskoczyła prezydenta Bydgoszczy. - Informacja o rezygnacji spadła na mnie nagle - mówił podczas piątkowej konferencji Rafał Bruski, prezydent miasta.
Dlatego, jak zaznaczał, nie ma jeszcze kandydata na wolne stanowisko. - Jeżeli będzie to ktoś z Bydgoszczy, tym lepiej, ponieważ znajomość specyfiki miejskich realiów czy miejskich problemów, to dodatkowy bonus - przyznaje prezydent. - Ale oczywiście nie jest to konieczne.
A co o swojej decyzji mówi sam Kosiński? - Obowiązki wynikające z funkcji zastępcy prezydenta piętrzyły się z dnia na dzień - wyjaśnia. - Tymczasem jestem także pracownikiem naukowym z 17-letnim dorobkiem.
Wiceprezydent z Poznania
Przypomnijmy - Kosiński pochodzi z Poznania, gdzie pracuje na Uniwersytecie Adama Mickiewicza oraz w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji. - W ostatnim czasie odkładałem obowiązki wynikające z pracy naukowej - tłumaczy. - Zajmuję się obroną około trzydziestu magistrantów. Coś działo się kosztem czegoś.
Na pytanie, dlaczego nie przewidział, że jako zastępca prezydenta, będzie miał więcej obowiązków, Kosiński stwierdza, że jest zwolennikiem szybkich decyzji. - Dlatego zarówno szybko przyjąłem propozycję dotyczącą pełnienia funkcji zastępcy, jak i w krótkim czasie zadecydowałem o rezygnacji z niej - wskazuje. I dodaje: - Uważam, że dobrze wykonywałem swoje obowiązki.
Niespodziewana rezygnacja Kosińskiego wzbudza jednak podejrzenia bydgoskich radnych. - W mojej ocenie ma ona drugie dno - mówi Tomasz Rega, radny PiS. - Tak naprawdę w związku z tą decyzją pojawia się szereg pytań. Choćby to, czy ktoś z Poznania, z szeregów Platformy Obywatelskiej, stał za kandydaturą Kosińskiego? - pyta Rega.
Radny PiS zwraca także uwagę na jeszcze jeden aspekt. - Radziłbym panu Bruskiemu poważnie traktować ludzi - mówi. - Takie roszady kadrowe przypominają raczej żałosny festiwal, za który płacą podatnicy. Zadziwiający jest dla mnie fakt, że zastępca prezydenta nie przewidział, jak ciężko będzie łączyć obowiązki.
Bruski broni jednak odchodzącego zastępcę. - Może nie zdawał sobie sprawy z tego, ile trzeba pracować. To jest praca wymagająca bardzo dużego zaangażowania. Zapewne trudno ją połączyć z działalnością naukową.
Jak zapewnia Piotr Kurek, rzecznik prasowy bydgoskiego ratusza, Eryk Kosiński nie dostanie odprawy.
Czytaj e-wydanie »