Załoga barów szybkiej obsługi, restauracji czy kawiarni ma sposoby, by nieatrakcyjne posiłki uatrakcyjnić.
Nic się nie zmarnuje
Jeden z kelnerów opowiada: - Z resztek warzyw, pozostawionych na talerzach przez naszych gości, robiliśmy zupę krem. Gdy klienci nie zjedli surówek, a zielenina nie wyglądała na tkniętą, trafiała na talerz innego zamawiającego obiad. Podobnie robi się z pierogami, mięsem, bigosem.
Chleb gnieciony kolanem
Inni mają inne sposoby. Chleb, żeby był świeższy, trzeba… ugnieść kolanem. Wtedy zyska na miękkości, to znaczy będzie się kruszył. A to przecież "objaw" świeżego pieczywa.
"Reperowanie" kiełbasy
Kiełbasa będzie wyglądała na taką, co dopiero wydostała się z masarni, gdy się ją umyje i natłuści olejem albo oliwą. Niegdyś głośno było o tym, że w pewnej sieci marketów, pracownikom działu mięso i wędliny, kazano myć kiełbasę z nalotem płynem do mycia naczyń, by była bardziej apetyczna.
Ser jak świeży
Jak poradzić sobie z serem? - Ser żółty trzeba zamoczyć na chwilę w mleku, a po wyjęciu nie będzie już zeschnięty. Białe gatunki sera należy zamoczyć w przegotowanej, letniej wodzie. I efekt będzie taki sam, jak w przypadku sera żółtego.
Kurczaki trzeba "podreperować" mocząc je w osolonej wodzie.
Frytki smażone w oleju niezmienionym od 5 czy 6 dni też nie należą do rzadkości.
Drogie te drinki
Barmani też mają tajemnice. Tanią wódkę miksują np. z cukierkami. W ten sposób powstaje alkohol z bardzo, ale to bardzo wysokiej półki.
Niedopite napoje trafiają czasem do zamówionych drinków innych gości. Tańsze piwa mają podmieniane etykietki i już można je drożej sprzedawać.
Sposób "na włos"
Klienci też stosują sztuczki. - Mam sposób "na włos" - mówi pan Piotr. - Zamawiam np. zupę w restauracji. Gdy kończę jeść, wołam kelnerkę i mówię, że znalazłem w zupie włos. Jeśli nie chce uznać reklamacji i domaga się, bym uregulował rachunek za posiłek, odpowiadam, że sprawę skieruję do sanepidu. To działa! W efekcie najem się za darmo, bo w ramach mojej "reklamacji" i przeprosin ze strony restauracji, jedzenie dostaję gratis.
Bo zupa była za słona
Inny klient wspomina: - Gdy nie chciałem płacić, zamawiałem posiłek, zazwyczaj dwa dania i pod koniec jedzenia soliłem to, co mi pozostało na talerzu. Wołałem kelnerkę i narzekałem na za słone jedzonko. Skutek? Nie musiałem płacić za zamówione dania.