- Dlaczego po rozmowie ze Stanisławem Drzewieckim wstrzymałeś odznaczenie dla mnie?! - zdenerwowany Antoni Tokarczuk, uczestnik Bydgoskiego Marca, pyta senatora Jana Rulewskiego w czasie lunchu po uroczystym wręczeniu odznaczeń w Operze Nova.
Senator Jan Rulewski, współorganizator obchodów: - Jestem człowiekiem wolnym, na rozkaz nie udzielam odpowiedzi!
Po chwili jednak dodaje: - O ile wiem, to zostało przesunięte do wyjaśnienia sprawy.
Jakie to odznaczenie? - Wysokie - mówi Rulewski. - Ja byłem inicjatorem. Jedynym, ale wniosek podpisała wojewoda.
Sygnał od senatora
Co takiego się stało? Rulewski: - Nie udzielam teraz odpowiedzi. Po wyjaśnieniu sprawy!
Ewa Mes, wojewoda kujawsko-pomorski przyznaje, że wniosek o odznaczenie Antoniego Tokarczuka podpisała. - Wtedy nie było przeciwwskazań - wyjaśnia pani wojewoda. - Potem otrzymałam sygnał od senatora Rulewskiego, że jest jakaś kolizja z prawem. Decyzja o wstrzymaniu odznaczenia należała głównie do senatora.
Będzie rozmawiał z prezydentem
Antoni Tokarczuk domyśla się, że chodzi o jego spór ze Stanisławem Drzewieckim, prezesem Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie i dyrektorem bydgoskich "Wodociągów" (o sprawie pisaliśmy 17 marca).
Tokarczuk niedawno stracił posadę dyrektora Izby. Twierdzi, że stał za tym Drzewiecki. Oficjalnie powodem dymisji była "utrata zaufania". - To przekracza wszelkie wyobrażenie, żeby w 30 lat po pobiciu działaczy "Solidarności", Drzewiecki w porozumieniu z Rulewskim dawał nie krzyż, a po krzyżu, komuś, kto brał udział w historii - dodaje Tokarczuk.
Stanisław Drzewiecki nazywa sprawę niepoważną i dodaje: - Nie chcę się wypowiadać.
Tokarczuk domaga się wyjaśnień. - Nigdy nie zabiegałem o odznaczenia, ale żeby wstrzymywać je z takiego powodu? Będę w tej sprawie rozmawiał z prezydentem Komorowskim.
Czytaj e-wydanie »